Harry stał i poprawiał krawat. Za moment miał poślubić kobietę swojego życia, Lil Kish. Nigdy nie myślał, że stanie przed księdzem, w garniturze mając za sobą Louisa, Liama, Nialla i Zayna. Nigdy nie pomyślał, że będzie brał ślub. A jednak. Spojrzał na gości, cały kościół był nimi wypełniony i nie zabrakło oczywiście paparazzie. Myślał o czym chciała z nim porozmawiać jakieś pół godziny wcześniej Lil. Odmówił, wiedział, że zobaczenie Panny Młodej przed ślubem wróży nieszczęście. Spojrzał na drzwi, które akurat się otworzyły. Najpierw wyszły małe dziewczynki sypiące kwiaty, po nich druhny i na końcu Lilian prowadzona przez swojego tatę. Była prześliczna. W zielonej, nie tradycyjnej sukni wyglądała jak prawdziwa księżniczka, jego księżniczka. Uśmiechnął się do niej, jednak ona cały czas wpatrywała się w ostatnią z druhen
-Dbaj o moją księżniczkę -powiedział jej tata, gdy doszli do Harrego
-Obiecuję
Tak. To definitywnie był najpiękniejszy moment w jego życiu. Wpatrywał się w jej piękne, błękitne oczy, czasami nawet nie słuchając księdza. Aż do momentu przysięgi
- Proszę powtarzać za mną: I,Harry Edward Styles, take you, Lilian Kish , to be my wedded wife. With deepest joy I receive you into my life that together we may be one. As is Christ to His body, the church, so I will be to you a loving and faithful husband. Always will I perform my headship over you even as Christ does over me, knowing that His Lordship is one of the holiest desires for my life. I promise you my deepest love, my fullest devotion, my tenderest care. I promise I will live first unto God rather than others or even you. I promise that I will lead our lives into a life of faith and hope in Christ Jesus. Ever honoring God's guidance by His spirit through the Word, And so throughout life, no matter what may lie ahead of us, I pledge to you my life as a loving and faithful husband.
-I,Harry Edward Styles, take you, Lilian Kish , to be my wedded wife. With deepest joy I receive you into my life that together we may be one. As is Christ to His body, the church, so I will be to you a loving and faithful husband. Always will I perform my headship over you even as Christ does over me, knowing that His Lordship is one of the holiest desires for my life. I promise you my deepest love, my fullest devotion, my tenderest care. I promise I will live first unto God rather than others or even you. I promise that I will lead our lives into a life of faith and hope in Christ Jesus. Ever honoring God's guidance by His spirit through the Word, And so throughout life, no matter what may lie ahead of us, I pledge to you my life as a loving and faithful husband.
-Teraz, niech pani powtarza, pani Kish..
-Ale, ja -dziewczyna spojrzała na drzwi -Harry ja nie wyjdę za ciebie. Przepraszam -wybiegła z kościoła
Harry stał chwilę, zamurowało go
-Idioto, biegnij za nią -krzyknął Lou a on momentalnie pobiegł za nią
Dogonił ją po chwili, była zdenerwowane
-Co się stało? -spytał i położył jej dłoń na ramieniu
-Harry, idź.
-Nie. Zmarzniesz, kochanie
Faktycznie na dworze panował straszny mróz, w końcu był środek zimy.
-Nie mów tak do mnie! -rzuciła mu pierścionek zaręczynowy i wsiadła do auta, które akurat podjechało, po czym ruszyło
Harry był wściekły, nie spodziewał się, że go wystawi, w ogóle nie podejrzewał, że ona może go zdradzać! Z tej złości kopnął ślubne auto. Z kościoła wyszli goście, oprócz jego kolegów.
-Ślubu nie będzie! -krzyknął i usiadł na krawężniku
Wtedy z kościoła wypadli członkowie One Direction
-Stary, co się stało? -pierwszy przy Harrym był Zayn
-Uciekła. Ślubu nie będzie. A wy co się tak gapicie! -krzyknął pełen złości w stronę przypadkowych ludzi, przyglądających się widowisku
-Dobra, chodź, bo zaraz zrobi się afera
Wsiedli do stojącej limuzyny. Właśnie teraz on powinien jechać nią z żoną, a nie z kumplami! Był pełen furii, otworzył barek. Musiał się napić
-O tak Chodźcie do tatusia. -rzekł na widok pełnego barku alkoholu
-Harry, to się źle skończy
-Trudno. Na razie muszę się napić -otworzył kilka butelek i pił prosto z nich
W tym czasie Niall poprosił kierowcę by zawiózł ich do hotelu w którym się zatrzymali. Gdy wrócił Harry kończył trzecią butelkę
-Hazza, może starczy? -zabrał mu resztę
-Spadaj -krzyknął już pijany- oddawaj to -wyrwał mu jedną z butelek i znowu zaczął pić
Nie spodziewanie auto się zatrzymało i Harry przewrócił się na Liama.
-Dobra. Posadźcie go a ja schowam resztę -zarządził Zayn
Pozostali trzej posadzili go na siedzeniu, już prawie nie kontaktował z resztą. Jednak dopił ostatnią butelkę i ją upuścił. W pijańskim amoku zaczął śpiewać a raczej fałszować
-Oj, ciężko z nim jutro będzie -skomentował Liam
-O ile w ogóle wpuszczą go do samolotu
***W tym samym czasie***
Właściwie to nie wiedział jak się zabija. Bo może tyle co z ulubionych horrorów. Zawsze chciał być jednak jak tacy mordercy, bezlitośni, bezuczuciowi. Po prostu żyć by zabijać. Dzisiaj to mogło się zacząć spełniać. Był wściekły i to bardzo. To raczej w zupełności wystarczyłoby by ją zabić. Jednak ona dolała dodatkowo oliwy do ognia. Nikt od niego tak po prostu nie odejdzie! Chwycił nóż, który właśnie ostrzył i zdecydowanym krokiem podszedł do niej szyderczo się uśmiechając-Błagam nie! -krzyknęła
I to go jeszcze bardziej podnieciło by ją zabić. Gdy zobaczył strach w jej oczach poczuł siłę. Tak po prostu przejechał ostrzem noża po jej drobnej szyi. Krzyk jaki wydobył się z niej dawał świetne uczucie. 'O tak!' pomyślał, gdy zobaczył krew lejącą się z głębokiej rany. To był ten zastrzyk adrenaliny, którego od dawna szukał
-Kochanie, będziesz moją pierwszą i nie ostatnią ofiarą. Ostatni będzie twój kochaś -szepnął jej do ucha
świetne :D
OdpowiedzUsuńtakie mroczne klimaty :))
Boje się tylko nie przesadzić :)
Usuń