Z dedykacją dla wszystkich czytelników
Harry
wstał następnego dnia pierwszy i postanowił zrobić jajecznicę.
Jak najciszej umiał zaczął przygotowywać wybraną potrawę. Wbił
kilka jajek na patelnię i odwrócił się zaledwie na kilka chwil
gdy poczuł, że coś się pali. Szybko zdjął patelnię z gazu i
przeklął pod nosem
-A tak
podobno dobrze gotujesz
-Taylor,
przestraszyłaś mnie
-Dobre
sobie, jak można spalić jajecznicę
-Skąd
ty wiesz?
-Widzę,
mam oczy. Daj pomogę Ci -wzięła od niego patelnię, którą
właśnie wziął
Nie
mógł się jej nadziwić. Była taka... inna. Uśmiechnął się
-Nad
czym dumasz, Styles?
-Nad
tobą
-Nad
mną? Co we mnie jest interesującego?
-Raz
ciskasz ogniem, za chwilę jesteś jak baranek. Twoje oczy w jednej
chwili płoną ogniem by w następnej opatrywać rany. Potrafisz
komuś dobitnie coś przekazać, urazić a chwilę później jesteś
bardzo miła. Jesteś rozgniewana, by kilka minut później być
nadzwyczaj spokojną. Gdy się uśmiechasz twoje oczy zdają się
mówić jak bardzo jesteś szczęśliwa. Gdy się boisz zakładasz
włosy za ucho, jakbyś chciała usłyszeć zbliżające się
niebezpieczeństwo. Śmiejesz się tak prawdziwie
-Wow,
Harry. Miło mi -zarumieniła się
-Jesteś
zagadką
-Idź
obudzić ich na śniadanie a nie mnie komplementuj
-Tak
jest -zasalutował
-Ty też
jesteś zagadką -powiedział, gdy wyszedł z kuchni
Gdy
zdejmowała ostatnią porcję z patelni zadzwonił dzwonek. Poszła
otworzyć i ujrzała nie zbyt wysoką blondynkę. Zaraz.... przecież
to Taylor Swift!
-Dzień
dobry
-Jest
Harry?
-Tak.
Harry, chodź na chwilkę ktoś do Ciebie
-Nie
jestem ktosiem! Wiesz kim jestem?! Jestem Taylor Swift
-Miło
mi, Róża Sprice.
Blondynka
nie powiedziała nic. Nagle za Tay pojawił się Harry
-Taylor
-Harry,
mi też miło Cię widzieć kochany
-Możesz
przestać? To nie jest zabawne
-Oj,
Harry. Nadal nic nie zrozumiałeś? Ja chcę do Ciebie wrócić
Tay
zamurowało. Czy ... Nie to nie jest jej sprawa. Przecież są tylko
przyjaciółmi, prawda?
-Taylor,
a interesuje Cię moje zdanie? Mi odpowiada życie singla
-Ahh
tak, bo możesz mieć takie jak ona? -wskazała na Tay
-Ona
jest o niebo lepsza od Ciebie. A teraz wybacz, śpieszymy się.
-Ale
Harry, nie zamykaj mi drzwi
-Wybacz,
zamykam przed tobą swoje życie
Zamknął
drzwi.
-Wszystko
ok? -chwycił za ramie dziewczynę
-Tak,
chyba tak
-Nie
przejmuj się nią, ona jest ... jaka jest
Przyjrzał
jej się; na jej twarzy malował się gniew.
-Dobrze
-jej głos drżał- Przeproś wszystkich, chcę iść spać dalej
Wyminęła
go i pospiesznie udała się na schody.
-Na
pewno wszystko dobrze? -chwycił ją za nadgarstek
-Tak,
jestem zmęczona
I
znikła na schodach. Była zagadką. Strasznie trudną zagadką
W tym samym czasie
Nawet
nie wpadł na to ile adrenaliny może dać mu ta rzeż, którą
urządził. To było cudowne czucie kiedy stał a wokoło były ciała
ochroniarzy. On sam został jedynie draśnięty kulą, więc
praktycznie żadnych strat. Porwał Simona, wolał zostawić sobie go
aż opadnie poprzednia adrenalina i nasycić się nową. Wyszukał w
internecie gdzie mieszka jakiś lekarz i pojechał tam, zostawiając
ofiarę w swoim domu bez szans na ucieczkę. Gdy lekarz już go
opatrzył zabił i go. Mało adrenaliny, w końcu tylko mały strzał
w głowę. Wrócił do siebie i postanowił jeszcze poczekać zanim
zacznie się zabawa. Przecież i tak największą będzie miał w
pojedynku z Harrym. Tak, chce się z nim zmierzyć, chociaż wiadomo,
że on wygra. Może na dachu jakiegoś budynku a on ma broń i na
dodatek jeszcze kogoś? Hm... interesująca wizja. Ale musiał ją
dopracować. Poszedł sprawdzić jak tam jego ofiara. Jak się
spodziewał staruszek znowu nie powiedział ani słowa. Wrócił więc
do siebie i zaczął ostrzyć noże. Każde ostrze musi być
perfekcyjnie ostre, by bez problemu wbiło się w ofiarę. Postanowił
po skończonej pracy usiąść przy komputerze i sprawdzić swoje
postępy w pracy. Zalogował się i przeglądał stronę. Zauważył,
że awansował aż o dwie rangi. Było to dla niego wielkim sukcesem.
Już chciał wylogować się, gdy zobaczył, że ktoś do niego
dzwoni. Myślał, że się przewidział, gdy odczytał 'Mrs.' to było
wręcz nie możliwe. Odebrał od razu
-Dzień
dobry Mrs.
-Witam,
Bestio
Bestia,
jak to dumnie brzmi. Tak perfekcyjnie. Przyjrzał się i zauważył,
że widać tylko cień osoby dzwoniącej.
-Dzwonię,
gdyż jestem z Ciebie dumna
-To dla
mnie zaszczyt
-A
jednocześnie martwię się o czas zakończenia misji. Możesz mi
podać jakiś termin? U mnie mogą być tylko osoby, które traktują
to poważnie
-Oczywiście.
Wedle moich obliczeń już za dwa tygodnie może być koniec, jeśli
wszystko odbędzie się perfekcyjnie
-Aż
dwa tygodnie? Nie uważasz, że to dużo?
-Rozumiem,
lecz tyle potrzebuję by misja odbyła się najlepiej jak to możliwe.
-Dobrze
więc, masz dwa tygodnie. Liczę na Ciebie, gdyż masz potencjał
Nie
zdążył odpowiedzieć, gdyż rozmówczyni się rozłączyła.
Spojrzał na godzinę i poszedł z nożem do ofiary
W tym samym czasie
Harry
zapukał do pokoju, gdzie od rana siedziała Tay
-Proszę
Wszedł
i usiadł na drugiej stronie łóżka
-Wszystko
dobrze? Martwię się
-Nie
musisz. Po prostu są chwile, gdy człowiek potrzebuje być sam ze
swoimi myślami
-Mhm
-przytulił ją
Tay już
chciała coś powiedzieć, lecz przerwał jej krzyk Gemmy. Od razu
pobiegli na dół i wtedy zobaczyli do ją tak przeraziło. Przy
drzwiach leżało ciało Simona, ich przyjaciela Simona.
-Zabierz
ją stąd -powiedział do Liama na co ten skinął głową a sam
usiadł i schował twarz w dłoniach
-Policja
już jedzie. Wszystko ok?
-Nic
nie jest okej! Najpierw Jessica, teraz Simon a ja nie chcę stracić
siostry! Ona dostała kartkę! Nie potrafiłem zadbać o
bezpieczeństwo Jess, ani Simona; jestem do niczego!
-To nie
prawda -spojrzała w ciemną ulicę nawet nie wiedząc, że są
obserwowani.........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz