sobota, 27 lutego 2016

*Już nie długo*


Wsłuchiwał się w dźwięk kapiącej krwi. Bardzo relaksujący dźwięk. Duża kropla spadała za małą kroplą i tak na przemian, tworząc na podłodze całkiem ładniutki obrazek. Wziął z domu Jessicy jedno większe płótno i położył na podłodze. Później znalazł ofiarę a reszta jakoś sama się potoczyła. Ważne, że teraz krew spływała prosto na płótno, które stanie się obrazem wysłanym do tego dupka z napisem 'You kill this people'. Pięknie to sobie zaplanował. Podniecał go jego strach. To, że od dwóch dni siedział zamknięty w domu. Że trząsł się ze strachu przed nim. Przed bestią jaką się stał. Patrzył z uśmieszkiem na umierającą ofiarę. Musiała strasznie cierpieć pewnie. Killka średnio głębokich ran, nie śmiertelnych lecz sprawiających powolne wykrwawianie. A co z tym szło? Wiele godzin cierpienia. Dziewczyna już nie krzyczała tylko cicho szlochała, widocznie zdała sobie sprawę z tego, że nic ani nikt jej nie pomoże. Wisiała przygwożdżona nożami do desek. Noże były zbite w jej drobne, małe rączki i z tych ran również spływała krew. Ciemnoczerwona krew. Z ran na szyi, ramion i nóg spływała jaśniejsza krew. Wszystko spowodowane nożem, który perfekcyjnie oddawał wszystko co chciał. Nie które rany były większe inne były mniejsze, lecz każda bolesna. Świadczyły o tym krzyki wydobywające się początkowo z ust dziewczyny. Z czerwonych i nieco popękanych ust fioletowo włosej. Już drugą godzinę obserwował jak się wykrwawia, jak cierpi. Musiał przyznać, że dawało to niezłego kopa. Trochę jednak znudził go ten widok i postanowił jeszcze bardziej się zabawić. Podszedł do niej zdecydowanym krokiem, obracając w dłoni nóż. Nie patrzyła na niego, swój wzrok miała skierowany w płótno. Lekceważyła go, co strasznie go zdenerwowało. Chwycił brutalnie jej podbródek i uniósł tak by była zmuszona na niego spojrzeć. Nic nie powiedziała, kolejny raz.
-Wiesz, chciałbym zostać chirurgiem plastycznym, może będziesz ochotniczką, co złotko?
Odpowiedział mu tylko strach w jej oczach. Widział jak przełyka ślinę nic nie mówiąc. Chwycił mocniej jej twarz i zaczął jechać ostrzem noża od prawego kącika jej ust aż do kości jarzmowej. Następnie zdecydowanych ruchem rozciągnął skórę w tym miejscu powodując, że rana stała się większa i obficiej krwawiła. Po minie ofiary zrozumiał, że tłumi w sobie krzyk. To samo zrobił z lewym policzkiem.
-Nadal nic nie powiesz?
Przyłożył czubek noża do jednej z ran na policzku i okręcił jakby chciał wywiercić w tym miejscu dziurę. Wiedział, że jakby użył więcej siły łatwo przedarłby ostatnie warstwy dzielące to miejsce od wewnętrznej policzka. Ona znowu nic nie powiedziała, tylko po jej policzkach zaczęły spływać krwawe łzy. Podszedł więc do stoliczka i odłożył nóż. Usłyszał ciche wypuszczenie powietrza, jakby na znak ulgi. Schował za plecami inny i znowu do niej podszedł
-Biedna jesteś. Ale nie posłuszna. Nic nie mówisz, a ja chciałbym porozmawiać. Powiesz coś?
Cisza. Słychać było tylko spadanie krwi na płótno i tylko to.
-No dobrze. Więc skoro nic nie chcesz mówić -chwycił ostro jej buzię i otworzył usta -To chyba język nie będzie Ci potrzebny
Roześmiał się, widząc przerażenie malujące się na jej bladej, twarzyczce pokrytej krwią. Starała się schować język jednak wyciągnął go i odciął nożem, który miał schowany za plecami. Wtedy z jej ust wydobył się niemy krzyk.
-Widzisz, trzeba było ze mną rozmawiać -wzruszył ramionami -Lecz to był twój wybór
Wrócił na swoje poprzednie miejsce i obserwował jak z jej ust wypływa krew, dusiła się nią przez kilka chwil. Starała przy tym wyrwać, lecz jej drobne ciałko było już zbyt wykończone i chwilę później przestała się ruszać. Postanowił dać ostatnim kropelką krwi spokojnie wypłynąć i skapnąć na płótno i wyszedł z pomieszczenia.
Poszedł do łazienki i zdjął białe rękawiczki, ubrudzone jej krwią. Próbował sobie przypomnieć jak się nazywała, lecz za nic nie mógł. Po wytarciu rąk, chwycił białą teczuszkę w której przechowywał dane ofiar. Może nie zbyt szczegółowe, bo miał je głównie z portali społecznościowych owych, lecz lepsze to niż nic przecież. Od razu znalazł tą dziewczynę.
-Ah tak, miałaś na imię. Jak mogłem zapomnieć -zaśmiał się i wziąwszy sprzęt po który przyszedł udał się do pokoju obok.
Zabrał się za jej oczy. Nie mógł za nic odpuścić sobie jednej pary pięknych piwnych oczu. Piwne oczy były prześliczne. Jego kolekcja stopniowo się powiększała. Zastanawiał się co będzie dalej kolekcjonował po skończonej misji, zakręcając słoik. Znowu oczy? Nie, po co mu tyle par tych samych kolorów oczu. To bez sensu. Ta misja miała się właśnie odznaczać pięknymi oczami. Lilian miała piękne oczy, które teraz były tylko dla niego. Może później będzie kolekcjonował paliczki? Tak odbierane jeszcze żywym ofiarą? Dużo bólu, dużo krwi, dużo adrenaliny. Lecz ryzykowne. Musi nad tym pomyśleć. Gdy skończył zdjął bezwładne ciało i położył koło krzesła. Podniósł płótno i z zadowoleniem uznał, że mógłby zostać malarzem. Oczywiście malarzem bestią. Przecież to nią był. Nie był już głupim studentem, był mądrą bestią. Krwiożerczą bestią. Był w końcu sobą. Bo czy nie tym trzeba być? Nigdy w życiu nie mógł robić tego co chce, ani kiedy chce. Studia to był jego pomysł i w sumie bardzo dobry pomysł, gdyż dzięki temu odkrył w sobie bestię. A raczej obudził w sobie bestię. Jedno dobro płynące z tego dupka. Wziął nóż i rozciął delikatnie płótno tworząc napis 'You kill this people'. Chciał wzbudzić w nim jeszcze większe poczucie winy, by czuł się winny i z jeszcze większą łatwością wpadł w jego sidła. Był godnym przeciwnikiem, w końcu też ćwiczył i podczas walki mogłoby się zdarzyć coś interesującego. Mogłoby, lecz to on będzie miał broń i to on będzie ustalał zasady. A On będzie tylko marionetką w jego grze. Nędzną marionetką. A to on będzie pociągał za sznurki. Zostawił płótno by wyschło dobrze za nim dostarczy je do odbiorcy i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Usiadł do komputera i już chciał się zalogować na stronę, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Spojrzał jeszcze raz czy wszystkie drzwi są zakluczone, schował broń do spodni i poszedł otworzyć. Zobaczył jakiegoś faceta, ubranego na czarno. Jego wyraz twarzy ukazywał, że raczej nie jest sąsiadem
-Bestia?
-Z kim mam przyjemność rozmawiać? -chwycił pistolet za plecami
-Jestem od Mrs. miałem Ci przekazać to -podał mu paczkę
-Dziękuję,przekaż Mrs. że już nie długo a moja misja będzie wykonana. A teraz wybacz, ofiara czeka
-Dobrze,powodzenia
Zamknął drzwi i poszedł otworzyć paczkę. Znalazł tam jakieś proszki, dwa noże i .... czarną maskę. Miała na wewnętrznej stronie wypisane 'Bestia'. Uśmiechnął się sam do siebie. Widocznie nie jest już malutki w stosunku do pozostałych na stronie. Maskę dostawała osoba poważana, zazwyczaj nie było dwóch o tym samym kolorze.
-Black Mask, interesujące
Znowu przerwał mu dzwonek do drzwi. Zirytowany poszedł otworzyć, tym razem nie był to żaden mężczyzna, tylko małą dziewczynka. Miała na oko 12 lat. Dwa długie warkocze, piegi na policzkach i była ubrana w biały płaszczyk, którego odcień prawie dorównywał z kolorem jej skóry. Największą uwagę przykuły jej oczy; były czarne jak węgiel. Zapragnął je mieć
-Dzień dobry, czy chciałby pan wspomóc nasz chór?
Uśmiechnął się, a mała w ogóle nie podejrzewała nic

-Z chęcią aniołku, wejdź proszę...........

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz