Wsłuchiwał się w dźwięk
kapiącej krwi. Bardzo relaksujący dźwięk. Duża kropla spadała
za małą kroplą i tak na przemian, tworząc na podłodze całkiem
ładniutki obrazek. Wziął z domu Jessicy jedno większe płótno i
położył na podłodze. Później znalazł ofiarę a reszta jakoś
sama się potoczyła. Ważne, że teraz krew spływała prosto na
płótno, które stanie się obrazem wysłanym do tego dupka z
napisem 'You kill this people'. Pięknie to sobie zaplanował.
Podniecał go jego strach. To, że od dwóch dni siedział zamknięty
w domu. Że trząsł się ze strachu przed nim. Przed bestią jaką
się stał. Patrzył z uśmieszkiem na umierającą ofiarę. Musiała
strasznie cierpieć pewnie. Killka średnio głębokich ran, nie
śmiertelnych lecz sprawiających powolne wykrwawianie. A co z tym
szło? Wiele godzin cierpienia. Dziewczyna już nie krzyczała tylko
cicho szlochała, widocznie zdała sobie sprawę z tego, że nic ani
nikt jej nie pomoże. Wisiała przygwożdżona nożami do desek. Noże
były zbite w jej drobne, małe rączki i z tych ran również
spływała krew. Ciemnoczerwona krew. Z ran na szyi, ramion i nóg
spływała jaśniejsza krew. Wszystko spowodowane nożem, który
perfekcyjnie oddawał wszystko co chciał. Nie które rany były
większe inne były mniejsze, lecz każda bolesna. Świadczyły o tym
krzyki wydobywające się początkowo z ust dziewczyny. Z czerwonych
i nieco popękanych ust fioletowo włosej. Już drugą godzinę
obserwował jak się wykrwawia, jak cierpi. Musiał przyznać, że
dawało to niezłego kopa. Trochę jednak znudził go ten widok i
postanowił jeszcze bardziej się zabawić. Podszedł do niej
zdecydowanym krokiem, obracając w dłoni nóż. Nie patrzyła na
niego, swój wzrok miała skierowany w płótno. Lekceważyła go, co
strasznie go zdenerwowało. Chwycił brutalnie jej podbródek i
uniósł tak by była zmuszona na niego spojrzeć. Nic nie
powiedziała, kolejny raz.
-Wiesz, chciałbym zostać
chirurgiem plastycznym, może będziesz ochotniczką, co złotko?
Odpowiedział mu tylko
strach w jej oczach. Widział jak przełyka ślinę nic nie mówiąc.
Chwycił mocniej jej twarz i zaczął jechać ostrzem noża od
prawego kącika jej ust aż do kości jarzmowej. Następnie
zdecydowanych ruchem rozciągnął skórę w tym miejscu powodując,
że rana stała się większa i obficiej krwawiła. Po minie ofiary
zrozumiał, że tłumi w sobie krzyk. To samo zrobił z lewym
policzkiem.
-Nadal nic nie powiesz?
Przyłożył czubek noża do
jednej z ran na policzku i okręcił jakby chciał wywiercić w tym
miejscu dziurę. Wiedział, że jakby użył więcej siły łatwo
przedarłby ostatnie warstwy dzielące to miejsce od wewnętrznej
policzka. Ona znowu nic nie powiedziała, tylko po jej policzkach
zaczęły spływać krwawe łzy. Podszedł więc do stoliczka i
odłożył nóż. Usłyszał ciche wypuszczenie powietrza, jakby na
znak ulgi. Schował za plecami inny i znowu do niej podszedł
-Biedna jesteś. Ale nie
posłuszna. Nic nie mówisz, a ja chciałbym porozmawiać. Powiesz
coś?
Cisza. Słychać było tylko
spadanie krwi na płótno i tylko to.
-No dobrze. Więc skoro nic
nie chcesz mówić -chwycił ostro jej buzię i otworzył usta -To
chyba język nie będzie Ci potrzebny
Roześmiał się, widząc
przerażenie malujące się na jej bladej, twarzyczce pokrytej krwią.
Starała się schować język jednak wyciągnął go i odciął
nożem, który miał schowany za plecami. Wtedy z jej ust wydobył
się niemy krzyk.
-Widzisz, trzeba było ze
mną rozmawiać -wzruszył ramionami -Lecz to był twój wybór
Wrócił na swoje poprzednie
miejsce i obserwował jak z jej ust wypływa krew, dusiła się nią
przez kilka chwil. Starała przy tym wyrwać, lecz jej drobne ciałko
było już zbyt wykończone i chwilę później przestała się
ruszać. Postanowił dać ostatnim kropelką krwi spokojnie wypłynąć
i skapnąć na płótno i wyszedł z pomieszczenia.
Poszedł do łazienki i
zdjął białe rękawiczki, ubrudzone jej krwią. Próbował sobie
przypomnieć jak się nazywała, lecz za nic nie mógł. Po wytarciu
rąk, chwycił białą teczuszkę w której przechowywał dane ofiar.
Może nie zbyt szczegółowe, bo miał je głównie z portali
społecznościowych owych, lecz lepsze to niż nic przecież. Od razu
znalazł tą dziewczynę.
-Ah tak, miałaś na imię.
Jak mogłem zapomnieć -zaśmiał się i wziąwszy sprzęt po który
przyszedł udał się do pokoju obok.
Zabrał się za jej oczy.
Nie mógł za nic odpuścić sobie jednej pary pięknych piwnych
oczu. Piwne oczy były prześliczne. Jego kolekcja stopniowo się
powiększała. Zastanawiał się co będzie dalej kolekcjonował po
skończonej misji, zakręcając słoik. Znowu oczy? Nie, po co mu
tyle par tych samych kolorów oczu. To bez sensu. Ta misja miała się
właśnie odznaczać pięknymi oczami. Lilian miała piękne oczy,
które teraz były tylko dla niego. Może później będzie
kolekcjonował paliczki? Tak odbierane jeszcze żywym ofiarą? Dużo
bólu, dużo krwi, dużo adrenaliny. Lecz ryzykowne. Musi nad tym
pomyśleć. Gdy skończył zdjął bezwładne ciało i położył
koło krzesła. Podniósł płótno i z zadowoleniem uznał, że
mógłby zostać malarzem. Oczywiście malarzem bestią. Przecież to
nią był. Nie był już głupim studentem, był mądrą bestią.
Krwiożerczą bestią. Był w końcu sobą. Bo czy nie tym trzeba
być? Nigdy w życiu nie mógł robić tego co chce, ani kiedy chce.
Studia to był jego pomysł i w sumie bardzo dobry pomysł, gdyż
dzięki temu odkrył w sobie bestię. A raczej obudził w sobie
bestię. Jedno dobro płynące z tego dupka. Wziął nóż i rozciął
delikatnie płótno tworząc napis 'You kill this people'. Chciał
wzbudzić w nim jeszcze większe poczucie winy, by czuł się winny i
z jeszcze większą łatwością wpadł w jego sidła. Był godnym
przeciwnikiem, w końcu też ćwiczył i podczas walki mogłoby się
zdarzyć coś interesującego. Mogłoby, lecz to on będzie miał
broń i to on będzie ustalał zasady. A On będzie tylko marionetką
w jego grze. Nędzną marionetką. A to on będzie pociągał za
sznurki. Zostawił płótno by wyschło dobrze za nim dostarczy je do
odbiorcy i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Usiadł do komputera i
już chciał się zalogować na stronę, gdy usłyszał dzwonek do
drzwi. Spojrzał jeszcze raz czy wszystkie drzwi są zakluczone,
schował broń do spodni i poszedł otworzyć. Zobaczył jakiegoś
faceta, ubranego na czarno. Jego wyraz twarzy ukazywał, że raczej
nie jest sąsiadem
-Bestia?
-Z kim mam przyjemność
rozmawiać? -chwycił pistolet za plecami
-Jestem od Mrs. miałem Ci
przekazać to -podał mu paczkę
-Dziękuję,przekaż Mrs. że
już nie długo a moja misja będzie wykonana. A teraz wybacz, ofiara
czeka
-Dobrze,powodzenia
Zamknął drzwi i poszedł
otworzyć paczkę. Znalazł tam jakieś proszki, dwa noże i ....
czarną maskę. Miała na wewnętrznej stronie wypisane 'Bestia'.
Uśmiechnął się sam do siebie. Widocznie nie jest już malutki w
stosunku do pozostałych na stronie. Maskę dostawała osoba
poważana, zazwyczaj nie było dwóch o tym samym kolorze.
-Black Mask, interesujące
Znowu przerwał mu dzwonek
do drzwi. Zirytowany poszedł otworzyć, tym razem nie był to żaden
mężczyzna, tylko małą dziewczynka. Miała na oko 12 lat. Dwa
długie warkocze, piegi na policzkach i była ubrana w biały
płaszczyk, którego odcień prawie dorównywał z kolorem jej skóry.
Największą uwagę przykuły jej oczy; były czarne jak węgiel.
Zapragnął je mieć
-Dzień dobry, czy chciałby
pan wspomóc nasz chór?
Uśmiechnął się, a mała
w ogóle nie podejrzewała nic
-Z chęcią aniołku, wejdź
proszę...........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz