wtorek, 26 stycznia 2016

Dwa wróble za jednym zamachem



Miał już upatrzoną ofiarę i upatrzoną kolejną. Jego morderczy łańcuszek zaczął się tworzyć i był z tego powodu dumny. W gazetach pojawiały się artykuły o nim, Policja nie udolnie próbowała go schwytać. Jednak on był mądrzejszy. Tak był zdecydowanie mądrzejszy. Tylko źle się stało, że Harry go zobaczył. Teraz już wie, że jest w mieście i może nabrać podejrzeń. Trudno, najwyżej łańcuszek nie skończy się na nim tylko na kimś innym. Nie, wrócił się. Harry musi być ostatni i musi cierpieć. Nie tylko fizycznie ale również psychicznie. A może jego siostrunia będzie przedostatnia a on znajdzie jej ciało? Hm.... Interesująca myśl. Do rozważenia, jeszcze. Postanowił również, że musi coś w sobie zmienić. Może zacznie nosić soczewki? Musi przemyśleć dużo rzeczy, ale teraz najważniejsza była ofiara. Zdecydował się, że będzie się dowiadywał nieco więcej o wybrańcach, którzy zginą spod jego ręki. Tak, to są wybrańcy. Teraz szedł za Cybil Poterson, 23 lata, zamężna, ma synka. Wracała z pracy, mieszkała w niezbyt oświetlonej części miasta, więc łatwo mógł ją zabić w ciemnym zaułku. Gdy dziewczyna weszła do domu przez furtkę, wszedł za nią. Ta po chwili go zauważyła i zaczęła uciekać i krzyczeć. Złapał ją
-Cicho, nie pozwalasz mi pracować -szepnął jej do ucha po czym zadał śmiertelną ranę
Ciało drobnej dziewczyny padło bezwładnie na trawę. Przysiadł przy niej chcąc zabrać swój łup, piękne, morskie oczy i wtedy z domu wyszedł ktoś. Jak przypuszczał mąż Cybil. Mężczyzna cofnął się nieco i również chciał uciec do domu, lecz jego nóż był szybszy. Miał rację, trenując rzuty nożami. Teraz mu się to przydało. Skończył robotę przy Cybil i poszedł wyjąć nóż z ciała jej męża.
-Piękna parka -zaśmiał się pod nosem patrząc na ciała małżonków w świetle słońca
W tym samym czasie
Harry mimo sprzeciwów Taylor całą noc koczował pod jej domem. Siedział w aucie jakby myślał, że morderca się zjawi pod jej domem. Było to absurdalne, lecz nic innego nie przyszło mu do głowy. Rano, gdy dziewczyna wychodziła do pracy zauważyła chłopaka w aucie, naprzeciw jej domu. Spał.
-I tak to jest z Harrym -mruknęła cicho i zapukała w okno samochodu
On obudził się i uchylił okno
-Rozmowa z tobą jest jak gadanie ze słupem
-Czemu? Nie rozumiem
-On nie słucha i ty również
-Jesteś bardzo zabawna. Raczej powinnaś dziękować mi i krzyczeć 'Harry, mój ty bohaterze!'
-Pomyliłeś dziewczyny, nie jestem Kasia -zrobiła oburzoną minę
-No, ej. Ja się staram, a ty nic -posmutniał
-Harry, ja naprawdę to doceniam, ale...
-Żadnych ale, Tay. Jesteś moją przyjaciółką, twoje bezpieczeństwo to też moja sprawa
Roześmiała się
-Jedź lepiej sprawdź, czy w domu wszystko dobrze
-Dlatego wolałbym, żebyś zajęła pusty pokój, wtedy miałbym wszystkich w jednym miejscu
-Już wyobrażam sobie Ciebie jako ochroniarza -jeszcze bardziej się roześmiała
-Nie nabijaj się ze mnie, tylko wsiadaj, podwiozę Cię do pracy
-Nie trzeba -spoważniała – Nie mam 5 lat. Odezwę się potem
-Trzymam Cię za słowo -odpalił silnik -Do zobaczenia
-Do zobaczenia
Odjechał a ona odeszła w swoim kierunku. Nie mógł się jej nadziwić. Raz była oburzona, za chwilę wesoła, później poważana, żeby po kilku sekundach się roześmiać. Wszystko było u niej naturalne. Nie wymuszane. Nie sztuczne. Prawdziwe. Była bardzo interesującą osobą, a interesujące osoby to osoby, które zawsze coś pozytywnego wprowadzą w twe życie. Lubił z nią rozmawiać, mimo, że dotychczas nie miał wiele momentów do tego. Była inteligentna. I zawsze musiała postawić na swoim. Dziewczyna zagadka. A on chciał rozwiązać tą zagadkę. Bez słowa w domu, poszedł do siebie i położył się na łóżku. Chciał zasnąć w wygodnym łóżku, bo jego głowa i wszystkie nerwy się tego domagały. Snu. Odpoczynku w wygodnym łóżku. Niestety nie było mu to dane
-Gdzie byłeś całą noc? Martwiłam się
-Pilnowałem Taylor. Nie musiałaś się martwić
-Nie wiedziałam gdzie jesteś, grasuje ten morderca i jeszcze ofiar przybywa. Rano zostało znalezione państwo Poterson, ich opiekunka znalazła ich
-Że jak?! -natychmiast usiadł na łóżku
-Kilka godzin temu w radiu mówili, wszędzie o tym głośno, a ty nie wiesz?
-Nie miałem czasu.
-Podobno przy ofiarach była karteczka 'Będziesz następny', a ta kobieta nie chce ochrony
-Mhm
-Harry czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Ciebie nie da się nie słuchać, Gemm. Mam prośbę, nie wychodź nigdzie wieczorem i nie staraj się znaleźć takiej karteczki
-Bardzo zabawne
-Prawdziwe. Chyba jesteś w stanie to zrobić?
-Nie zapominaj, że jesteś tym młodszym
-Nie zapominaj, że jesteś dziewczyną
-Dyskryminujesz mnie
-Wcale nie, a teraz daj mi spać -rzucił w jej stronę poduszkę
Dziewczyna wyszła z pokoju i poszła do kuchni
-On coś do niej chyba czuje
-Ale kto?
-Harry, do Taylor
-Nie, niemożliwe. Oni się przyjaźnią
-Jeszcze coś z tego może być
-Lepiej mów co u Ciebie i ...
-Nie ma mnie i jego. I nie będzie, choćbym chciała najbardziej na świecie. Harry by tego nie zniósł.
-Martwisz się Harrym, pomyśl o sobie
-Myślę o sobie, a teraz mam ochotę założyć się z tobą, mamo, że między Harrym a Tay coś będzie. Jeśli wygram, przez miesiąc będę jeździła do cioci i jej pomagała zamiast Ciebie

-Dobrze

sobota, 23 stycznia 2016

Nie możliwa wolność




Harry obudził się rano a obok niego nie było Taylor. Nie rozglądał się zbytnio, po prostu uznał, że poszła gdzieś. I wtedy w jego głowie narodził się strach, czy czasami jej nie uraził
-A jeżeli ją uraziłem? -spytał sam siebie, jak sądził nie oczekując odpowiedzi
-Nie uraziłeś – usłyszał głos dziewczyny
Dopiero teraz zauważył, że leży obok, przytulona do niego. Serce zaczęło mu szybciej bić. Tak wczoraj chciał ją przytulić, a dzisiaj miał ją w swoich ramionach.
-Zasnąłeś wczoraj i mnie nie chciałeś wypuścić, więc zostałam
-Widocznie tylko udawałem, że spałem
-Tak tak, i mruczałeś gdy chciałam się wymknąć z twoich objęć 'Mamusiu, jeszcze 5 minut'
-Nie mruczałem
-Jesteś pewien? -uniosła brew
Nic nie odpowiedział, tylko bardziej ją do siebie przyciągnął i wtedy do pokoju wpadła Kate
-Róża, jak ja Ci zazdroszczę. Jak ja bym chciała być na twoim miejscu -rozmarzyła się dziewczyna
-To go bierz -druga z sióstr wymknęła się z ramion chłopaka
-No ej! Zostałem sam
-Trudno, życie -wzruszyła ramionami brunetka
-O, wy! I tak was złapię i nie wypuszczę
Zaczął je gonić a te piszcząc uciekały mu. Po chwili cały dom już nie spał, a z pokoju wyszła Gemma
-Ciszej bądźcie! Ja chcę spać -i zatrzasnęła drzwi
Harry po kilku minutach biegania złapał obie dziewczyny
-Mówiłem, że was złapię. I teraz nie puszczę -uśmiechnął się
-Musimy jechać na policję dzisiaj. A i tak nas wypuścisz, dzisiaj wracamy do mojego domu.
-Musimy?
-Tak, Kasiu. Już za dużo czasu zmarnowaliśmy Harremu
-No ej! Czy ja się skarżyłem? Nie, fajnie mieć w domu dwie dziewczyny
-Jesteś głupi
-I co? Głupota to skarb
-Jak tam chcesz.
-Róża,a pojedziemy na zakupy? Proszę
-No dobrze
-Harry, pojedziesz z nami?
-On nie....
-Oczywiście, w życiu nie przepuszczę okazji by podglądać jakieś dziewczyny
W tym samym czasie
Obserwowanie domu tego dupka była nudnym jak i ciekawym zajęciem. Dowiedział się, że ta sama kobieta, która go widziała codziennie o 930 wynosi śmieci. Może los mu powie kiedyś, że ma ją zabić? Może. Zaobserwował też, że inna dziewczyna z fioletowymi włosami koło południa często wychodzi do ogrodu. Ciekawe i przydatne informacje. Los również wybrał mu nową ofiarę. Trzeba było tylko poczekać chwilę, aż i czas zgra się z losem i gotowe. Policja nadal nie wpadła na jego trop. Jego dobra passa trwała. Mrs. stwierdziła, że jest dobrym podwładnym i zaufała mu na tyle, żeby dać mu znak charakterystyczny. Od teraz to również on będzie losem i przy każdej ofierze będzie zostawiał karteczkę z podpisem 'Będziesz następny'. W ten sposób los będzie również zależny od niego. A w jaki sposób będzie wiedział kto dostał karteczkę? Wpadł na genialny pomysł razem z nową znajomą Mercy. Będzie podrzucał ofiary pod drzwi kolejnych ofiar. Genialne, jak uznał. A Mercy? Była dłużej od niego na stronie i widziała dużo. Przydatna. Tak więc zaczął zawierać znajomości z osobami przydatnymi. Bo przecież po co osoby, które są kompletnie nie przydatne? Mogą jeszcze narobić niepotrzebnych szkód. A tego nie potrzebował. Dalej obserwował dom tego palanta. Akurat wyszły z niego trzy kobiety, a raczej kobieta i dwie dziewczyny. Jego selekcja postępowała dalej. Zaraz... przecież to ta sama kobieta, która go widziała. Jedną z dziewczyn też kojarzył, ale nie wiedział skąd. Postanowił, że będzie je śledził. Dojechał za nimi na..... posterunek policji. Chyba jednak trzeba było wtedy ją zabić, po prostu kulka w łeb i po krzyku. Ale czy wtedy miałby tą samą satysfakcję? No cóż, jeszcze nie jest za późno, żeby ją zabić, ale nie teraz. Teraz jest umówiony z czasem i losem przy drodze.....
***
Harry obawiał się czy nagle nie pojawią się fanki, lecz było spokojnie. Może z trzy podeszły i poprosiły o autograf. Żadnych pisków, krzyków. Normalnie wolność, nie możliwa wolność. Dodatkowo mógł spędzić trochę czasu wygłupiając się. Dla Taylor był normalnym chłopakiem, z którym mogła normalnie porozmawiać. Doszedł też do wniosku, że za dużo używa słowa normalnie. W praktycznie każdym jego zdaniu występuje to słowo. Kate była nieco trudniejsza, bo cały czas zachwycała się nim, ale na szczęście, gdy obiecał jej, że zapozna ją z resztą chłopaków to stała się grzeczna jak aniołek. Była zdecydowanie prostsza do rozgryzienia niż siostra. Chciał wypytać ją czemu przyleciała aż tu z swojego kraju, lecz wiedział, że to jeszcze nie ta chwila. Stała się dla niego jak przyjaciółka. Czyli miał już dwie przyjaciółki. Nie dawała mu jednak spokoju sprawa z Ericiem. Dziwny człowiek. I co go przywiało aż tu? Aż do Holmes Chapel. Przecież z Londynu tu są 184 mile, więc całkiem sporo. A jeśli wyruszał z Bournemouth to 223,5 mil. Może był przewrażliwiony? Może Eric jest teraz z rodziną? Szli akurat w drodze na parking, gdy zauważył mężczyznę w czarnej kurtce. Dał by sobie rękę uciąć, że to Eric. Jest jedyny sposób by to sprawdzić
-Eric? -zawołał
Mężczyzna odwrócił się i już miał pewność. To był on
-Eric, cześć. Co robisz w Holmes Chapel?
-Po prostu nie mogłem wysiedzieć w akademiku, po tym co się stało i wsiadłem w pierwszy lepszy samolot nie patrząc gdzie leci i jestem
Wiedział, że kłamie
-A ty?
-Przecież tu mieszkam
-A tak, przepraszam, ale muszę już lecieć. Trzymaj się
Nim zdążył się odezwać Eric zniknął w tłumie
-Kto to był?
-To był Eric. Wracamy do domu. Potrzebujecie ochrony
-Nie, Kasia w tej sytuacji wraca do domu
-Ale!
-Żadnych ale młoda. Wolę żebyś była bezpieczna
-Może ty też polecisz?
-Nie, ja zostaję.
-Ale...

-Żadnych ale, Harry. Ten gościu zaatakował również mnie więc teraz to również moja sprawa.

piątek, 22 stycznia 2016

Jednak nie


Harry myślał, że dzisiejszego dnia będzie miał już spokój, jednak gdy tylko przekroczył próg domu zrozumiał, że nie będzie mu to dane. Przecież ma w domu fankę!
-Harry! Harry! Zrobisz sobie ze mną zdjęcie? Dasz mi autograf? Podpiszesz mi się na koszulce? I na ręce! Udzielisz mi wywiadu? Porozmawiasz ze mną? Harry! Wiesz, jak Cię kocham -dziewczynie nie zamykała się buzia
-Kate...
-Boże znasz moje imię! Boże, Harry Styles zna moje imię! Boże!
-Kasiu, zachowuj się. Ty tylko Harry Styles
-Ej, nie jestem tylko Harry Styles! Jestem aż Harry Styles
-No właśnie
-Boże z kim ja przebywam -dziewczyna pokiwała głową
-Z Wielkim Harrym Stylesem
-Twoja skromność, Harry powala na kolana
-Synu, jesteś już w domu? -do pokoju weszła pani Anne -Ktoś się kręcił po ogrodzie
-Że jak?
-Stałam w kuchni i patrzyłam przez okno i zauważyłam kogoś kręcącego się po ogrodzie. Chciałam wyjść, ale po chwili go nie było
-Mamo, po ostatnich morderstwach ty chcesz wychodzić na ogród w którym kręci się ktoś? To nieodpowiedzialne
-Jakich morderstwach?
-Tych o które byłem oskarżony -wyszczerzył się po czym dostał ścierką
-Masz się też czym chwalić
-Też widziałam kogoś. Bawiłam się telefonem, który dostałam od Róży to znaczy Taylor i zrobiłam mu przypadkowo zdjęcie -wtrąciła się Kasia i pobiegła po coś na górę i po chwili wróciła.
Zaczęła szperać w swoim smartphonie i po chwili wykrzyczała 'Jest!'
-Proszę pani, to ten mężczyzna? -podała kobiecie telefon
-Tak, to ten sam -oddała jej urządzenie
-Pokaż -Harry wyciągnął rękę po telefon
Przyjrzał się zdjęciu i zamarł. Rozpoznał osobę na zdjęciu..... znał ją bardzo dobrze. Tylko co on robił w ich ogrodzie?
-Harry znasz go? -szturchnęła go Tay
-Tak, znam....
-To mów, kto to
-To, przyjaciel Lilian z studiów -oddał telefon i poszedł do siebie nie zważając na nic
-Kim jest Lilian?
-Em... dziecko, Lilian to jego była narzeczona. Ktoś ją zabił.
-Biedny Harry, pewnie jest mu ciężko. Co on musi przeżywać? Może ja do niego...
-Nie, Kasia, ja do niego pójdę -położyła jej rękę na ramieniu -Może pomóż pani Anne?
-No dobrze -odpowiedziała przewracając oczami i znikła w kuchni z mamą Harrego
Taylor rozbawiona poszła na górę. Dobrze wiedziała, że wysyłając swoją siostrę do mamy Harrego ta będzie zadręczała ją pytaniami. Cała Kasia. Na schodach minęła się z Gemmą
-Jeśli idziesz do Harrego to możesz sobie odpuścić
-Trudno, spróbuję -uśmiechnęła się
Stojąc pod drzwiami pokoju policzyła do trzech i w końcu zdecydowała się zapukać. Drzwi nie były zamknięte i otworzyły się delikatnie, ukazując chłopaka siedzącego tyłem do niej z twarzą schowaną w rękach
-Idź stąd, Gemm -warknął -Nie chcę z nikim rozmawiać
-Ze mną też? -spytała drżącym głosem
Brunet momentalnie się odwrócił
-Przepraszam nie wiedziałem, że to ty. Myślałem...
-Nie musisz się mi tłumaczyć. Rozumiem. Twoja mama mi powiedziała
-Nie powinienem...
-Masz prawo, Harry, to są emocje
-Wiem, co to są emocje
-Jakbyś chciał pogadać będę na dole -odwróciła się i chciała wyjść z pokoju, gdy poczuła, że ktoś ją chwycił za nadgarstek
-Zostań, proszę -spojrzał jej w oczy
A ta nie mogła oderwać wzroku od jego zielonych tęczówek. Były takie.... hipnotyzujące
-Proszę -powtórzył chłopak
Usiedli na tapczanie chłopaka
-Ten chłopak to Eric. Kolega z studiów Lil, był o nią strasznie zazdrosny. I wściekły, że go odrzucała i wybrała mnie. Ogółem bardzo dziwny człowiek. ¾ doby gadał do siebie. Ogląda jakieś chore filmy, odwiedza chore strony. Boże, a jeżeli on zabił Lil? -po jego policzku spłynęła łza- Jeżeli on jest tym mordercą? I teraz chce odebrać mi to co dla mnie najcenniejsze? -jeszcze bardziej się rozpłakał – Jeżeli...
-Harry, spokojnie -przytuliła go -Trzeba do zgłosić na policję
-O nie, ja tam nie wracam
-To ja pojadę z twoją mamą i Kate
-Ale na razie Cię nie puszczę -objął ją mocniej
-Ale Harry..
-Proszę -spojrzał na nią
Taylor zgodziła się, było jej żal chłopaka. Tak wiele zrobił choćby dla niej a tak cierpiał. Nim się spostrzegła Harry zasnął przytulony do niej. Zaczęła się bawić jego włosami
-Dobranoc Harry
W tym samym czasie

Nawet nie myślał, że ktoś może go zauważyć kiedy będzie w ogrodzie tego kretyna. Jednak, gdy zobaczył, że rano zakuwają go w kajdanki i wyprowadzają z domu a za nim biegnie ta jego siostrunia i jakaś brunetka uznał, że los daje mu znak. Los często teraz mu daje znaki. Ale w domu ktoś był, jakaś kobieta w jednym z okien. Na szczęście zdążył uciec zanim wyszła z domu, bo nie chciał zabijać osoby, której los jej nie wskazał. A może właśnie wskazał? Tak czy siak było duże ryzyko a nawet za duże. Zaczął wierzyć w los i w to, że jest wybrańcem. Teraz stał nad kolejną ofiarę by udowodnić Mrs. , że jest godny bycia na stronie.........

sobota, 16 stycznia 2016

Witam, panie Styles


Harry uznał, że wczorajszy dzień był zakręcony. Uznał też, że nie potrzebnie ściągnął kaptur i okulary przed Kasią. Dziewczyna zaczęła piszczeć i krzyczeć. Wyglądało to naprawdę zabawnie, nigdy nie jechał z fanką w jednym aucie i chyba nie będzie chciał. Wystarczyło by dotknął jej ramienia i już chciał poprosić by się uspokoiła a ta zemdlała. Musiał ją wnieść do domu, co było bardzo proste, a później położył na kanapie w salonie. Oczywiście musiał też wytłumaczyć swojej mamie co dwie dziewczyny robią w jej domu, co okazało się być trudniejsze. Teraz siedział i patrzył na słodko śpiącą Taylor. Wyglądała jak śpiąca królewna. Miał ochotę ją pocałować, jednak wiedział, że to było nie stosowne. Nie chciał jej budzić, jednak ktoś postanowił to zrobić dobijając się do drzwi.
-Dajcie spać -przeciągła się
-To nie ja
Dziewczyna otworzyła oczy i wzrokiem obiegła pokój. Znowu był inny!
-Gdzie jestem?
-U mnie w pokoju. W tamtym śpi Kate
-Kto?
-Twoja siostra, zgodziła się bym tak na nią mówił. Ona o mało nie zeszła, gdy ściągnąłem okulary.
Jest chyba naszą fanką
'Naszą' to słowo dudniło w głowie Tay i wtedy uświadomiła sobie kim jest Harry. To przecież wokalista z ulubionego zespołu jej siostry!
-Ty jesteś z tego zespołu. Jak mu tam było One Di..
-One Direction i tak, jestem z One Direction -wyszczerzył się
Wtedy do pokoju weszło dwóch policjantów,
-Pan Styles?
-Tak, o co chodzi?
-Jest pan zatrzymany w związku z podejrzeniem zabójstwa trzech osób
-Że jak?
Policjant skuł go w kajdanki i wyprowadził z domu. Taylor była zdezorientowana, nie wiedziała co się dzieję
-O jakie morderstwo chodzi?
-Wczoraj wyłowiono z rzeki ciało dziewczyny, a dwa dni temu znaleziono drugą. Więcej nie mogę powiedzieć -drugi policjant również wyszedł z pokoju
Dziewczyna w głowie cały czas miała jego słowa. Przecież Harry wczoraj zajmował się nią i Kasią, a dwa dni wcześniej przecież ona ranna przyszła tu! On był nie winny! Z bólem wstała i wyszła z pokoju. Przy schodach spotkała inną dziewczynę.
-On jest nie winny
-Co? -ta druga spojrzała na nią
-Harry jest nie winny. Wczoraj jechał po moją siostrę, a dwa dni temu opiekował się mną
-Więc ty jesteś Tay?
-Tak, a ty?
-Gemma, siostra Harrego
-Musimy jechać na komendę, inaczej oskarżą go
-Jesteś pewna?
-Tak
Obie poszły do auta Gemmy i pojechały na posterunek. Dowiedziały się, że Harry nadal jest przesłuchiwany. Usiadły pod pokojem przesłuchań i Gemma do kogoś zadzwoniła i długo z nim rozmawiała. Taylor w tym czasie napisała do siostry by się nie martwiła. Siedziały i siedziały tak kilka godzin już a pokój nadal się nie otwierał. Dopiero w okolicy godziny 13 z niego wyszedł policjant., jednak po Harrym nie było śladu
-Panie policjancie, ja mam istotne informacje w sprawie Harrego Stylesa
-A więc proszę -otworzył drzwi do kolejnego pokoju
Tay weszła i zajęła wskazane przez policjanta krzesło.
-A więc słucham, pani?
-Róża Sprice -pokazała dowód- Harry wczoraj był po moją siostrę na lotnisku a przed wczoraj miałam wypadek i zajął się mną
-A skąd mamy na to pewność? Ktoś to potwierdzi?
Taylor podała policjantowi listę nazwisk
-Jeśli to wszystko to jest pani wolna
-A Harry?
-Musimy sprawdzić podane przez panią informację i wtedy będzie wiadomo
-Dziękuje
Dziewczyna wyszła
-I co? -dopytywała Gemma
-Powiedziałam wszystko co wiem i to może jeszcze chwilę zająć
Usiadły obie
-Dasz radę?
-Tak -odpowiedziała, chociaż sama nie była pewna
Brzuch już ją nie bolał jednak nie wiedziała czego może się spodziewać
*
Minęło kilka godzin a one nadal czekały i czekały. Wtedy drzwi pokoju przesłuchać się otworzyły i wyszedł z nich Harry. Był blady jak ściana i w ogóle nie przypominał tego z rana. Był jakby inny
-Harry -Gemm przytuliła się do brata
-Gemma, Taylor -pociągnął do siebie dziewczynę -Dziękuję Wam
I wtedy usłyszeli jak z radia policjanta wydobywa się '08 zgłoś się. Mamy kolejną ofiarę tego mordercy'. Policjant odszedł zostawiając ich samych
-Chyba już raczej nie będą Cię zatrzymywali
-Chyba nie
W tym samym czasie

Postanowił znów zabić. Ofiara była inna od poprzednich, ale była godna, żeby ją zabić. Tak, zaczął selekcjonować ofiary. Zakręcił słoik i szybkim krokiem odszedł z miejsca w którym obserwował. Akurat podjechały wozy policyjne, a on przecież nie chciał by go złapali. Jeszcze nie teraz. Jeszcze chce się trochę zabawić. Trochę pomordować. Słyszał, że już o nim mówią. Nazywają go 'Mroczna Bestia'. Miał już całkiem ładną kolekcję oczu. Niebieskie, zielone, brązowe, teraz również piwne. Jaka była różnica między brązowymi a piwnymi? Chyba żadna, jednak te ostatnie bardziej mu się podobały. Miały w sobie to coś. Były inne, on też był inny. Był morderczą bestią .......

środa, 13 stycznia 2016

Po okruszkach do mroku




Taylor wracała z pracy drogą, gdzie ostatnio wpadła na tamtego chłopaka. Akurat była na podobnym odcinku, gdy znowu na kogoś wpadła. Jednak nie był to Harry. Czując, że coś jest nie tak szybko odeszła od tamtego miejsca. Poczuła ból po prawej stronie brzucha, przyłożyła tam dłoń i z przerażeniem odkryła, że leci jej krew. Ta osoba na którą wpadła musiała ją zranić! Nakazała sobie, że musi dojść do domu, jednak z każdym krokiem było jej coraz trudniej. W końcu zdecydowała się wezwać pomoc. Wyjęła telefon
-No pięknie -mruknęła pod nosem
Był rozładowany. Rozejrzała się i zobaczyła znajomy śmietnik. Poszła dalej i gdy ból stał się nie do zniesienia postanowiła pójść do kogoś po pomoc. Poszła więc do najbliższego domu i nacisnęła dzwonek. Po chwili otworzył jej... 'Boże to znowu on' pomyślała. I nim się obejrzała bezwładnie wylądowała w jego silnych ramionach...
Następnego dnia
Taylor obudziły, co dziwne w środku zimy, promienie światła. Otworzyła ospale oczy i zauważyła, że jest w jakimś pokoju. W nie swoim pokoju! Momentalnie usiadła, bojąc się gdzie jest. Poczuła ból. Syknęła i ponownie opadła na poduszkę. Wtem otworzyły się drzwi i wszedł do nich jakiś brunet. Zaraz.. przecież to..... Harry!
-Nie myślałem, że tak szybko wylądujesz w moich ramionach -powiedział z uśmiechem
-Że co? -znowu usiadła po czym przypomniała sobie czemu ostatnio nie wytrzymała długo w tej pozycji
-Nie radzę -podszedł do niej i poprawił jej poduszkę -Robiłem sobie z Ciebie żarty. Ale miałaś minę.
-No wiesz, nie każdy normalnie przyjmuje do wiadomości rano, budząc się w nieznanym miejscu, że przespał się z jakimś debilem
-Ej! No dobra jesteśmy kwita.
-Gdzie ja jestem tak w ogóle?
-U mnie w domu. Przyszłaś wczoraj z krwawiącą raną. Lekarz powiedział, że to od noża
-Zaraz... jaki lekarz? Są święta. Skąd ty wziąłeś lekarza?
-Przypominam, że jestem Harry Styles, lekarz musiałby być głupi, żeby nie przyjechać na moje wezwanie -jeszcze bardziej się wyszczerzył
-Nie mam bladego pojęcia kim jesteś
Roześmiał się, lecz gdy zobaczył jej poważną minę zrozumiał, że ona mówiła serio. Ona go nie znała!
-Ymh... temu nie piszczałaś na mój widok.
-Co?
-Nie ważne. Możesz tu zostać dopóki nie poczujesz się lepiej
-Harry, ja muszę wracać -spojrzała na zegarek- Spóźniłam się do pracy!
-Załatwiłem to, a ty masz leżeć
-Moja siostra dzisiaj przylatuje, muszę iść
-To w takim razie, też tu przyjdzie
-Harry jesteś niesamowity
-Jestem Harry Styles. Skąd ją odebrać? I ile ma latek malutka?
-Z lotniska i nie jest malutka, ma 16 lat. Będzie po 13
-Okej.
-Napiszę Ci jak się nazywa, tylko daj mi kartkę
-Proszę -podał jej wraz z długopisem
Taylor napisała na niej imię i nazwisko siostry i podała Harremu
-Ka... Ka... Ka... Ka... -próbował przeczytać -Jak to się czyta?
-Kasia
-Jak?
-Ka Sia
-Ka sia?
-Tak
-Boże, skąd wy jesteście
-Z Polski
-Ale ty masz imię, które da się wymówić!
-Bo takie przybrałam sobie, naprawdę mam inaczej na imię
-Jak?
-Róża
Harry otworzył szeroko usta. Nie potrafił wymówić Kasia a co dopiero Róża. To było poza jego możliwości
-Zostanę przy Taylor
Posiedział z nią i odkrył, że gdy zdejmie ciskającą ogniem maskę jest bardzo fajna.. i miła przede wszystkim. I w końcu wiedział skąd wziął się jej piękny akcent. Musiał dowiedzieć się coś więcej o tej całej Polsce.
-Ja będę leciał po twoją siostrę
*
-Boże w co ja się wpakowałem -spytał sam siebie pod nosem, uważając by nikt go nie poznał
Już jakaś dziewczyna go rozpoznała i na szczęście udało mu się ją uspokoić. Spojrzał na zegarek, było już dziesięć minut po 13 a żadna dziewczyna jeszcze do niego nie podeszła. Zaczął się zastanawiać nad Taylor. Była taka... tajemnicza. Z jednej strony była buntownicza i ciskała piorunami z drugiej była delikatną, spokojną dziewczyną. Była zagadką, którą chciał rozwiązać.
-Halo?
Podniósł wzrok i zobaczył jakąś dziewczynę. Była podobna do Taylor, tylko była mniejsza i miała jaśniejsze włosy
-Ka... Ka... Ka -próbował wymówić jej imię
-Tak, Kasia jestem
-Miałem Cię zawieźć do siostry
-Wiem, pisała mi
Wyszli z budynku, cudem nie rozpoznani. Otworzył jej drzwi i gdy już byli w drodze do domu ściągnął okulary i kaptur.....



niedziela, 10 stycznia 2016

Who are they?

Harry Styles

Urodzony 01. 02. 1994
Rodzice Anne Cox i Desmond Styles
Rodzeństwo Gemma Styles, Mike
Wokalista w zespole One Direction
Cechy szczególne loczki
Lubi koty
Nie lubi Taylor Swift

Jego rodzice rozwiedli się, gdy był mały. Zdobył sławę, dzięki X-factorowi.
idol milionów nastolatek. Znany również z licznych flirtów. Spokojny z duszą romantyka.
Ma dwa koty


Róża 'Taylor' Sprice

Urodzona 12. 07. 1996
Rodzice Maria Sprice, ojca nie zna
Rodzeństwo Kasia Sprice
Pracuje w kawiarni jako kelnerka
Cechy szczególne znamię na nadgarstku
Lubi wieczrone spacery
Nie lubi cynamonu

W wieku 18 lat wyprowadziła się z domu w Polsce, znalazła pracę w cukierni w Holmes
Chapel. Odcięła się od rodziny, ma bardzo dobry kontakt tylko z siostrą.
Po nieudanym związku z Łukaszem, jest zrażona do mężczyzn. Ma artystyczną duszę


Gemma Styles

Urodzona 03. 12. 1990
Rodzice Anne Cox i Desmond Styles
Rodzeństwo Harry Styles
Jest blogerką
Cechy szczególne częsta zmiana koloru włosów
Lubi być oryginalna
Nie lubi kłamstw

Jako starsza siostra czuje się odpowiedzialna za Harrego. Lubi swoje zajęcie. Łatwo
łapie kontakt z innymi. Z chłopaków najbardziej lubi Liama, chętnie mu pomaga. Chce 
się wyprowadzić z rodzinnego domu


Jessica 'Jess' Blans

Urodzona 23. 10. 1994
Rodzice Julia Blans i Jerry Blans
Rodzeństwo brak
Pisze teksty i linie melodyczne
Lubi grać na pianinie
Nie lubi różowego

Przyjaźni się z Harrym od dziecka. Pomaga mu w problemach i pisaniu piosenek. Jest
odważna, lubi wyzwania. Chętnie podróżuje. Jej jedyną wadą, jest to, że dużo mówi


Lilian Kish

Urodzona 15. 05. 1995
Rodzice Maryann Kish i Cristopher Kish
Rodzeństwo Angie Kish
Studiuje medycynę
Cechy szczególne gdy się denerwuje zagryza wargę
Lubi capuccino
Nie lubi kotów

Zaręczona z Harrym od pół roku. Poznali się w szkole. Dobrze dogaduje się z Gemmą i
Jess. Marzy jej się dom na plaży i własny gabinet. W wolnym czasie pomaga Angie w sklepie


Simon Ferl

Urodzony 28. 03. 1963
Rodzice Katie Ferk i Nocolas Ferl
Rodzeństwo brak
Ma małą księgarnię
Cechy szczególne brak
Lubi czytać
Nie lubi Lil

Z powodu tego, że sam nie ma dzieci traktuje Harrego jak syna. Często z nim rozmawia.
Lubi grać w szachy i ogrywać przeciwników. Zna ojca Róży. Sympatyczny, gadatliwy, starszy
pan. Ma żonę Barbarę, polkę.


Eric Hapton

Urodzony 14. 02. 1995
Rodzice Tess Hapton i Rob Hapton
Rodzeństwo Nina Hapton
Studiuje medycynę
Cechy szczególne charakterystyczny śmiech
Lubi się droczyć, horrory
Nie lubi kłamstw, odrzucenia

Studiuje z Lilian i nie ukrywa, że mu się podoba. Jest nieco porywczy. Dużo czasu poświęca na
sport i oglądanie horrorów. Interesuje się mrocznymi historiami. Nie lubi Harrego. Udziela się na pewnej stronie, o której nikomu nie mówi


Kasia Sprice

Urodzona 30. 04. 1999
Rodzice Maria Spirce, ojca nie zna
Rodzeństwo Róża Sprice
Uczęszcza do liceum
Cechy szczególne znamię na szyi
Lubi muzykę 
Nie lubi matematyki

Marzy jej się życie, jak siostry. Zazdrości jej szczęścia. Chce kiedyś wyjechać do Wielkiej
Brytanii. Jest wielką fanką One Direction. Ma cały pokój w ich plakatach. Jej marzeniem jest spotkanie zespołu. W przeciwieństwie do siostry, nie ma ochoty poznać ojca. Nienawidzi go


Maria Sprice

Urodzona 15. 11. 1970
Rodzice nie zna
Rodzeństwo brak
Nauczycielka w podstawówce
Cechy szczególne umie mówić biegle w kilku językach
Lubi dzieci
Nie lubi opuszczać miejsca zamieszkania

Nie chce nic mówić o swoim byłym mężu, ojcu Róży i Kasi. Ma do niego żal. Wychowana
przez ciocię, gdyż jej mama zmarła po porodzie a ojciec się jej wyrzekł. Córką tłumaczy, że 
historia lubi się powtarzać, temu nie zdradza tożsamości ich ojca. Przyjaźniła się z Barbarą. Nie 
dogaduje się najlepiej z Różą i nie podziela jej decyzji


Barbara Ferl

Urodzona 13. 10. 1967
Rodzice Rita Ked i Piotr Ked
Rodzeństwo brak
Ma małą księgarnię
Cechy szczególne brak
Lubi spacerować
Nie lubi sprzeciwów

Prowadzi z mężem małą księgarnię. Bardzo lubi Harrego i chętnie mu doradza. W wolnym
 czasie robi na drutach. Przyjechała do Holmes Chapel za miłością. Zna historię Róży i Kasi.
Czasami rozmawia z Marią. Uważa, że jej córki powinny poznać prawdę. Uwielbia piec ciastka

środa, 6 stycznia 2016

*Nienawidzę Cię Harry*

Nienawidził go od chwili, gdy zobaczył go pierwszy raz z Lil, z Lil, która miała być jego i tylko jego! Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, kiedy tylko zobaczył ją w sali, gdzie odbywały się wykłady. Studiowała ten sam kierunek co on. Byli sobie przeznaczeni! Tyle razy mówił jej, że jest śliczna, wyznawał miłość, zapraszał na randkę, a ona? Wystarczyło, że ten pieprzony dupek Styles pojawił się na horyzoncie, posłał jej jeden z tych swoich uśmiechów i już była jego. Nie wiedział co ona w nim widziała. Wytatuowana gwiazdeczka, która myśli, że może wszystko. Gdy spytał się czy nie pójdzie z nim na spacer, odpowiedziała, że jest bardzo zajęta, a gdy ten dupek spytał czy wpadnie do niego na imprezę od razu nie miała nic do roboty! Kilka dni i już byli parą! Przyjechał po nią tego samego dnia swoim autem i już była cała w skowronkach. Ten cały Styles pewnie chciał się nią tylko zabawić a on ją kochał! Kochał. Słowo, którego on pewnie nie zna. Bajka trwała nie całe dwa tygodnie, bo później Wielka Gwiazda musiała ruszyć z powrotem w trasę. I co było najgorsze? Ona pojechała z nim! Olewając wykłady. Wróciła po tygodniu i poprosiła, czy mógłby dać jej notatki. Zgodził się oczywiście, licząc, że to zbliży ich do siebie. Jednak ona mówiła tylko o nim, jaki jest cudowny, kochany, że z nikim nie była szczęśliwsza! Wtedy coś w nim pękło. Zostawił ją w bibliotece i poszedł piętro wyżej do komputera. Znalazł interesującą go stronę. A nawet bardzo interesującą. Zarejestrował się i zszedł do niej. Chciał jej zaimponować. Pokazać, że jest lepszy od tamtego chłopaka. Lecz zastał Lilian całującą się z Harrym! Był wściekł! Zdemolował dwa śmietniki idąc do domu, i odpalił laptopa. Zalogował się na swoje konto i zaczął wtajemniczać coraz bardziej w stronę. Dawała mu dużo adrenaliny, samo czytanie jej dawało wielkiego kopa. I tak stracił Lil. Później jak sam stwierdził, los dał mu szansę, gdyż Styles pojechał na dalsze koncerty a Lilian została. Postanowił znowu spróbować, tym bardziej, że jego ukochana pokłóciła się nieco z tym kretynem. Sam oczywiście zaaranżował kłótnię i był z tego naprawdę dumny. I tak, udając troskliwego przyjaciela zbliżył się do Lil. Była cudowna i wiedział, że musi być jego. Dwa dni później Harry oświadczył się Lilian, więc znowu był wściekły, jednak miał Asa w rękawie. Postanowił go wykorzystać. I wtedy zdał sobie sprawę, że dzięki stronie stał się bardzo potężny psychicznie i bez problemu sterował malutką Lil. Osiągnął swój cel, tak myślał, jednak ona zdecydowała się wyjść za Harrego! Musiał coś zrobić i coś zrobił. Zmusił ją by w dzień ślubu porzuciła go, a raczej uświadomił jej, że Harry nie jest dla niej. Mogło być tak pięknie, ale ona postanowiła go zostawić i wrócić do tego dupka. To było za dużo. I wtedy odkrył kolejną moc płynącą z strony, moc zabijania. A Harry? Też zginie. Jednak skoro odkrył jaką adrenalinę daje bycie mordercą, bezwzględnym mordercą to po co kończyć na dwóch ofiarach? Najlepsza zabawa, gdy wszystko spadnie na ostatnią ofiarę, nie prawdaż? A ostatni miał być Harry, a raczej wykończony Harry.
Dzięki temu, ze uprawiał sport był silny. Bez problemu wczoraj wepchnął drobną blondyneczkę w ślepą, czarną uliczkę. Była nieco podobna do Lil. Miały podobne, piękne niebieskie oczy. Dziewczyna krzyczała, jednak wokoło nikogo nie było
-Nie zabijaj mnie, błagam
-Jesteś zabawna
-Błagam
To było jej ostatnie słowo. Całkiem ładnie je zaakcentowała i skończyła jak Lilian.
Dzisiaj miał zamiar odpocząć, nigdzie nie wychodzić, jednak kiedy zobaczył, że ten dupek gdzieś wychodzi postanowił go trochę postraszyć. Czemu nie? Był przecież bezwzględnym mordercą. Mógł wszystko. Poszukał czegoś w internecie i już wiedział dokładnie co chce zrobić. Poczekał jak się ściemni i dokonał tego co miał zamiar. Nie wiedział też ile ma czasu, więc trochę się śpieszył. Jak się później okazało trafił idealnie a mina Stylesa była po prostu bezcenna. Nie spodziewał się kociej łapki na swojej wycieraczce. Kota miał ze śmietnika, pewnie ktoś go przejechał. Nie był w stanie zabić zwierzęcia, co mu uświadomiło, że jednak jeszcze nie był takim mordercą jakim chce być. Naostrzył noże i udał się do lasu, mieszczącego się nie daleko. Postanowił po trenować, rzucając nożami w pnie drzew. Z każdym rzutem, był coraz celniejszy. Zwiększył odległość i kontynuował praktyki. Gdy zrobiło się już ciemno zabrał się w drogę powrotną. Wpadł a raczej ktoś na niego wpadł. Uznał to za dobry znak. Los najwidoczniej wybrał mu kolejną ofiarę. Jednak za nim się obejrzał tego ktosia już nie było. Ruszył dalej i zobaczył w świetle, bardzo słabym świetle lampy chodnikowej, że jeden nóż jest trochę ubrudzony krwią. Obejrzał swoje ręce, po czym skojarzył, że krew musi być osobą, która na niego wpadła. Czyli jednak los sprawił, że ofiara ma po nim ślad. Interesujące. Postanowił pozbyć się tego noża. Udał się w tym celu nad rzekę koło wiaduktu. Było tu całkiem ładnie. Wrzucił przywiązany do kamieni nóż, wcześniej oczyszczając go z śladów palców. Nie spodziewał się teraz tam nikogo. A jednak. Podnosząc wzrok z tafli wody zobaczył, że jakaś dziewczyna mu się przygląda. Gdy zauważyła,. Że on robi to samo zaczęła uciekać, lecz ją dogonił. Zasłonił jej usta

-Ładnie tak podglądać? -spytał przyciskając nóż do gardła...........

piątek, 1 stycznia 2016

Cios poniżej pasa






Dwa dni później
Harry od ostatniego incydentu w ogóle nie wychodził z swojego pokoju. Był nie obecny. Zabolały go słowa wujka, ale jednak może miał rację? Nie, nie miał. Przecież kochał Lilian i ona go też..... przynajmniej tak mu się wydawało. Wpatrzony w sufit rozmyślał nad tym co wujek powiedział. Przerwało mu pukanie do drzwi
-Proszę -rzucił nie zmieniając pozycji
Do pomieszczenia weszła jego mama z dwoma kubkami parującej cieczy... ale zaraz co to było.... ahhhh kakao
Podała mu jeden kubek
-Dla ciebie synku
-Dziękuje. Przepraszam za przedwczorajsze zachowanie, nie powinienem, ale.... to wszystko jest zbyt świeże. Zbyt bolesne
-Wierzę Ci, jednak od dwóch dni siedzisz w pokoju. Powinieneś wyjść, choćby na chwilę. Pan Simon dzisiaj dzwonił i chciał się z tobą spotkać dzisiaj.
Harry wziął łyk gorącego napoju
-Nie wiem czy...
-Proszę Cię synu, wiesz, że on Cię traktuje jak syna
-Dobrze mamo, powiedz mu, że mogę się z nim spotkać w południe w The Cobbles Tearoom
-Wy gwiazdki, wszędzie widzicie sekretarki nawet w własnych mamach
-Oj mamo, proszę
-Ale idziesz wynieść śmieci -wymierzyła w niego palcem -w ciągu tych dwóch dni całkiem sporo się ich nazbierało
-Niech zgadnę, czekały na mnie?
-Brawo! Wygrałeś wyniesienie śmieci
-Zaraz to zrobię
Kobieta wyszła, mówiąc w drzwiach tylko jeszcze 'Kocham Cię'. Hazza ubrał się a raczej przebrał i spojrzał na zegarek. Było chwilę po dziewiątej rano. W jego głowie część, która mówiła 'Zapomnij o Lil. Ona Cię nie kochała' wygrała z tą która twierdziła 'Ona Cię kochała. Musisz myśleć tylko o niej'. Zszedł na dół i wziął śmieci, które zdawały się już na niego czekać. O dziwo nigdzie ani nie było widać, ani nie było słychać rodzinki, oprócz mamy, która rozmawiała przez telefon. Wyszedł z domu i ubrał kaptur na głowę. Nie potrzebował paparazzie. Wyrzucił śmieci do kubła i już miał wchodzić na posesję, gdy się z kimś zderzył. Gdy się otrząsnął zobaczył, że wpadł na kogoś i go przewrócił. Tym ktosiem była.... dziewczyna. I to bardzo ładna dziewczyna. Podał jej rękę
-Przepraszam, nie chciałem. Nic Ci nie jest?
Dziewczyna zaklęła pod nosem
-Idioto, przez Ciebie wyrzucą mnie z pracy gamoniu! Patrz jak chodzisz!
Myślał, że się przesłyszał. Zwykle dziewczyny piszczały na jego widok, a ona? Była słodka kiedy się złościła
-Przepraszam
-Daj już sobie spokój. Patrz lepiej jak łazisz
-Nic Ci nie jest?
-Nie, a teraz spadaj. Śpieszę się
I dziewczyna w kilka sekund znikła za rogiem ulicy, a on dalej stał zdziwiony. Była naprawdę piękna.
-Idioto, nie myśl tak nawet! -skarcił sam siebie i wrócił do domu
Przez dwie godziny siedział w pokoju i próbował coś napisać, jednak spod jego ręki wychodziły same piosenki pogrzebowe. Dosłownie pogrzebowe, same chciały się pogrzebać. Były do niczego jak on sam. Przecież fanki nie chciały słuchać :
' Everything is finished. When you die, I die with you.
Nothing haven't this taste and pink isn't pink too'
Kilkanaście minut przed 12 wyszedł z domu. Szedł w kierunku kawiarni, w której był umówiony z Simonem. Mężczyzna już siedział przy jednym z stolików i był uśmiechnięty, gdy zobaczył Harrego
-Harry, jak się trzymasz?
-Już dobrze. Staram się iść dalej, ale straciłem wenę do pisania tekstów.
-Jak to? Harry bez weny? Nie wierze
Chłopak wyciągnął kartkę z kieszeni płaszcza i podał mężczyźnie. Ten z uwagą czytał co było na niej napisane
-Nie wierze. Harry Styles nie potrafi napisać piosenki
Wtedy podeszła do ich stolika kelnerka z notesikiem w ręce. Harry spojrzał na nią i nie wierzył własnym oczom. To była ta sama, na którą wpadł rano!
-Chcą panowie coś zamówić?
Ahh, jej głos. Taki podobny do Lilian
-Poproszę kawę z dwiema łyżeczkami cukru. A ty Harry? Harry?
Zabrakło mu języka w buzi. Jej akcent był taki inny
-Em.... wodę nie gazowaną, Taylor -przeczytał imię przypięte do jej koszuli
-To wszystko?
-Tak, dziękujemy
Dziewczyna odeszła i po kilku minutach wróciła z zamówieniem
-Pańska kawa i pana woda
-Mów mi Harry
*** Z drugiej strony
Taylor sprzątała po ostatnich klientach, a właściwie po przed ostatnich. Został jeszcze przy tym samym stoliku chłopak z lokami. Zauważyła, że jej się przyglądał a teraz to już w ogóle. Poszła na zaplecze po bloczek do rachunków. Gdy się odwróciła stał za nią owy chłopakami
-Nie powinien pan tu być
-Mów mi Harry, Taylor
-Przestań
-Jesteś całkiem miła, jak nie ciskasz ogniem. A ja jestem Ci winny przysługę, że nie zrobiłaś rabanu wobec mojej osoby
-Nie rozumiem i nie chcę. Wszystko?
-Nie -podał jej karteczkę -teraz wszystko. Zadzwoń jak będziesz potrzebowała pomocy
-Teraz już idź
-Dobrze -skierował się do wyjścia -a i jeszcze jedno. Masz imię jak moja była dziewczyna
-Ale nią nie będę, cwaniaczku

-Zobaczymy -puścił jej oczko i wyszedł