Miał już upatrzoną ofiarę
i upatrzoną kolejną. Jego morderczy łańcuszek zaczął się
tworzyć i był z tego powodu dumny. W gazetach pojawiały się
artykuły o nim, Policja nie udolnie próbowała go schwytać. Jednak
on był mądrzejszy. Tak był zdecydowanie mądrzejszy. Tylko źle
się stało, że Harry go zobaczył. Teraz już wie, że jest w
mieście i może nabrać podejrzeń. Trudno, najwyżej łańcuszek
nie skończy się na nim tylko na kimś innym. Nie, wrócił się.
Harry musi być ostatni i musi cierpieć. Nie tylko fizycznie ale
również psychicznie. A może jego siostrunia będzie przedostatnia
a on znajdzie jej ciało? Hm.... Interesująca myśl. Do rozważenia,
jeszcze. Postanowił również, że musi coś w sobie zmienić. Może
zacznie nosić soczewki? Musi przemyśleć dużo rzeczy, ale teraz
najważniejsza była ofiara. Zdecydował się, że będzie się
dowiadywał nieco więcej o wybrańcach, którzy zginą spod jego
ręki. Tak, to są wybrańcy. Teraz szedł za Cybil Poterson, 23
lata, zamężna, ma synka. Wracała z pracy, mieszkała w niezbyt
oświetlonej części miasta, więc łatwo mógł ją zabić w
ciemnym zaułku. Gdy dziewczyna weszła do domu przez furtkę, wszedł
za nią. Ta po chwili go zauważyła i zaczęła uciekać i krzyczeć.
Złapał ją
-Cicho, nie pozwalasz mi
pracować -szepnął jej do ucha po czym zadał śmiertelną ranę
Ciało drobnej dziewczyny
padło bezwładnie na trawę. Przysiadł przy niej chcąc zabrać
swój łup, piękne, morskie oczy i wtedy z domu wyszedł ktoś. Jak
przypuszczał mąż Cybil. Mężczyzna cofnął się nieco i również
chciał uciec do domu, lecz jego nóż był szybszy. Miał rację,
trenując rzuty nożami. Teraz mu się to przydało. Skończył
robotę przy Cybil i poszedł wyjąć nóż z ciała jej męża.
-Piękna parka -zaśmiał
się pod nosem patrząc na ciała małżonków w świetle słońca
W tym samym czasie
Harry
mimo sprzeciwów Taylor całą noc koczował pod jej domem. Siedział
w aucie jakby myślał, że morderca się zjawi pod jej domem. Było
to absurdalne, lecz nic innego nie przyszło mu do głowy. Rano, gdy
dziewczyna wychodziła do pracy zauważyła chłopaka w aucie,
naprzeciw jej domu. Spał.
-I tak
to jest z Harrym -mruknęła cicho i zapukała w okno samochodu
On
obudził się i uchylił okno
-Rozmowa
z tobą jest jak gadanie ze słupem
-Czemu?
Nie rozumiem
-On nie
słucha i ty również
-Jesteś
bardzo zabawna. Raczej powinnaś dziękować mi i krzyczeć 'Harry,
mój ty bohaterze!'
-Pomyliłeś
dziewczyny, nie jestem Kasia -zrobiła oburzoną minę
-No,
ej. Ja się staram, a ty nic -posmutniał
-Harry,
ja naprawdę to doceniam, ale...
-Żadnych
ale, Tay. Jesteś moją przyjaciółką, twoje bezpieczeństwo to też
moja sprawa
Roześmiała
się
-Jedź
lepiej sprawdź, czy w domu wszystko dobrze
-Dlatego
wolałbym, żebyś zajęła pusty pokój, wtedy miałbym wszystkich w
jednym miejscu
-Już
wyobrażam sobie Ciebie jako ochroniarza -jeszcze bardziej się
roześmiała
-Nie
nabijaj się ze mnie, tylko wsiadaj, podwiozę Cię do pracy
-Nie
trzeba -spoważniała – Nie mam 5 lat. Odezwę się potem
-Trzymam
Cię za słowo -odpalił silnik -Do zobaczenia
-Do
zobaczenia
Odjechał
a ona odeszła w swoim kierunku. Nie mógł się jej nadziwić. Raz
była oburzona, za chwilę wesoła, później poważana, żeby po
kilku sekundach się roześmiać. Wszystko było u niej naturalne.
Nie wymuszane. Nie sztuczne. Prawdziwe. Była bardzo interesującą
osobą, a interesujące osoby to osoby, które zawsze coś
pozytywnego wprowadzą w twe życie. Lubił z nią rozmawiać, mimo,
że dotychczas nie miał wiele momentów do tego. Była inteligentna.
I zawsze musiała postawić na swoim. Dziewczyna zagadka. A on chciał
rozwiązać tą zagadkę. Bez słowa w domu, poszedł do siebie i
położył się na łóżku. Chciał zasnąć w wygodnym łóżku, bo
jego głowa i wszystkie nerwy się tego domagały. Snu. Odpoczynku w
wygodnym łóżku. Niestety nie było mu to dane
-Gdzie
byłeś całą noc? Martwiłam się
-Pilnowałem
Taylor. Nie musiałaś się martwić
-Nie
wiedziałam gdzie jesteś, grasuje ten morderca i jeszcze ofiar
przybywa. Rano zostało znalezione państwo Poterson, ich opiekunka
znalazła ich
-Że
jak?! -natychmiast usiadł na łóżku
-Kilka
godzin temu w radiu mówili, wszędzie o tym głośno, a ty nie
wiesz?
-Nie
miałem czasu.
-Podobno
przy ofiarach była karteczka 'Będziesz następny', a ta kobieta nie
chce ochrony
-Mhm
-Harry
czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Ciebie
nie da się nie słuchać, Gemm. Mam prośbę, nie wychodź nigdzie
wieczorem i nie staraj się znaleźć takiej karteczki
-Bardzo
zabawne
-Prawdziwe.
Chyba jesteś w stanie to zrobić?
-Nie
zapominaj, że jesteś tym młodszym
-Nie
zapominaj, że jesteś dziewczyną
-Dyskryminujesz
mnie
-Wcale
nie, a teraz daj mi spać -rzucił w jej stronę poduszkę
Dziewczyna
wyszła z pokoju i poszła do kuchni
-On coś
do niej chyba czuje
-Ale
kto?
-Harry,
do Taylor
-Nie,
niemożliwe. Oni się przyjaźnią
-Jeszcze
coś z tego może być
-Lepiej
mów co u Ciebie i ...
-Nie ma
mnie i jego. I nie będzie, choćbym chciała najbardziej na świecie.
Harry by tego nie zniósł.
-Martwisz
się Harrym, pomyśl o sobie
-Myślę
o sobie, a teraz mam ochotę założyć się z tobą, mamo, że
między Harrym a Tay coś będzie. Jeśli wygram, przez miesiąc będę
jeździła do cioci i jej pomagała zamiast Ciebie
-Dobrze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz