Harry myślał, że
dzisiejszego dnia będzie miał już spokój, jednak gdy tylko
przekroczył próg domu zrozumiał, że nie będzie mu to dane.
Przecież ma w domu fankę!
-Harry! Harry! Zrobisz sobie
ze mną zdjęcie? Dasz mi autograf? Podpiszesz mi się na koszulce? I
na ręce! Udzielisz mi wywiadu? Porozmawiasz ze mną? Harry! Wiesz,
jak Cię kocham -dziewczynie nie zamykała się buzia
-Kate...
-Boże znasz moje imię!
Boże, Harry Styles zna moje imię! Boże!
-Kasiu, zachowuj się. Ty
tylko Harry Styles
-Ej, nie jestem tylko Harry
Styles! Jestem aż Harry Styles
-No właśnie
-Boże z kim ja przebywam
-dziewczyna pokiwała głową
-Z Wielkim Harrym Stylesem
-Twoja skromność, Harry
powala na kolana
-Synu, jesteś już w domu?
-do pokoju weszła pani Anne -Ktoś się kręcił po ogrodzie
-Że jak?
-Stałam w kuchni i
patrzyłam przez okno i zauważyłam kogoś kręcącego się po
ogrodzie. Chciałam wyjść, ale po chwili go nie było
-Mamo, po ostatnich
morderstwach ty chcesz wychodzić na ogród w którym kręci się
ktoś? To nieodpowiedzialne
-Jakich morderstwach?
-Tych o które byłem
oskarżony -wyszczerzył się po czym dostał ścierką
-Masz się też czym chwalić
-Też widziałam kogoś.
Bawiłam się telefonem, który dostałam od Róży to znaczy Taylor
i zrobiłam mu przypadkowo zdjęcie -wtrąciła się Kasia i pobiegła
po coś na górę i po chwili wróciła.
Zaczęła szperać w swoim
smartphonie i po chwili wykrzyczała 'Jest!'
-Proszę pani, to ten
mężczyzna? -podała kobiecie telefon
-Tak, to ten sam -oddała
jej urządzenie
-Pokaż -Harry wyciągnął
rękę po telefon
Przyjrzał się zdjęciu i
zamarł. Rozpoznał osobę na zdjęciu..... znał ją bardzo dobrze.
Tylko co on robił w ich ogrodzie?
-Harry znasz go?
-szturchnęła go Tay
-Tak, znam....
-To mów, kto to
-To, przyjaciel Lilian z
studiów -oddał telefon i poszedł do siebie nie zważając na nic
-Kim jest Lilian?
-Em... dziecko, Lilian to
jego była narzeczona. Ktoś ją zabił.
-Biedny Harry, pewnie jest
mu ciężko. Co on musi przeżywać? Może ja do niego...
-Nie, Kasia, ja do niego
pójdę -położyła jej rękę na ramieniu -Może pomóż pani
Anne?
-No dobrze -odpowiedziała
przewracając oczami i znikła w kuchni z mamą Harrego
Taylor rozbawiona poszła na
górę. Dobrze wiedziała, że wysyłając swoją siostrę do mamy
Harrego ta będzie zadręczała ją pytaniami. Cała Kasia. Na
schodach minęła się z Gemmą
-Jeśli idziesz do Harrego
to możesz sobie odpuścić
-Trudno, spróbuję
-uśmiechnęła się
Stojąc pod drzwiami pokoju
policzyła do trzech i w końcu zdecydowała się zapukać. Drzwi nie
były zamknięte i otworzyły się delikatnie, ukazując chłopaka
siedzącego tyłem do niej z twarzą schowaną w rękach
-Idź stąd, Gemm -warknął
-Nie chcę z nikim rozmawiać
-Ze mną też? -spytała
drżącym głosem
Brunet momentalnie się
odwrócił
-Przepraszam nie wiedziałem,
że to ty. Myślałem...
-Nie musisz się mi
tłumaczyć. Rozumiem. Twoja mama mi powiedziała
-Nie powinienem...
-Masz prawo, Harry, to są
emocje
-Wiem, co to są emocje
-Jakbyś chciał pogadać
będę na dole -odwróciła się i chciała wyjść z pokoju, gdy
poczuła, że ktoś ją chwycił za nadgarstek
-Zostań, proszę -spojrzał
jej w oczy
A ta nie mogła oderwać
wzroku od jego zielonych tęczówek. Były takie.... hipnotyzujące
-Proszę -powtórzył
chłopak
Usiedli na tapczanie
chłopaka
-Ten chłopak to Eric.
Kolega z studiów Lil, był o nią strasznie zazdrosny. I wściekły,
że go odrzucała i wybrała mnie. Ogółem bardzo dziwny człowiek.
¾ doby gadał do siebie. Ogląda jakieś chore filmy, odwiedza chore
strony. Boże, a jeżeli on zabił Lil? -po jego policzku spłynęła
łza- Jeżeli on jest tym mordercą? I teraz chce odebrać mi to co
dla mnie najcenniejsze? -jeszcze bardziej się rozpłakał –
Jeżeli...
-Harry, spokojnie
-przytuliła go -Trzeba do zgłosić na policję
-O nie, ja tam nie wracam
-To ja pojadę z twoją mamą
i Kate
-Ale na razie Cię nie
puszczę -objął ją mocniej
-Ale Harry..
-Proszę -spojrzał na nią
Taylor zgodziła się, było
jej żal chłopaka. Tak wiele zrobił choćby dla niej a tak
cierpiał. Nim się spostrzegła Harry zasnął przytulony do niej.
Zaczęła się bawić jego włosami
-Dobranoc Harry
W tym samym czasie
Nawet
nie myślał, że ktoś może go zauważyć kiedy będzie w ogrodzie
tego kretyna. Jednak, gdy zobaczył, że rano zakuwają go w kajdanki
i wyprowadzają z domu a za nim biegnie ta jego siostrunia i jakaś
brunetka uznał, że los daje mu znak. Los często teraz mu daje
znaki. Ale w domu ktoś był, jakaś kobieta w jednym z okien. Na
szczęście zdążył uciec zanim wyszła z domu, bo nie chciał
zabijać osoby, której los jej nie wskazał. A może właśnie
wskazał? Tak czy siak było duże ryzyko a nawet za duże. Zaczął
wierzyć w los i w to, że jest wybrańcem. Teraz stał nad kolejną
ofiarę by udowodnić Mrs. , że jest godny bycia na stronie.........
Konkretny psychol z tego kolesia Θ_Θ
OdpowiedzUsuń