Nienawidził go od chwili,
gdy zobaczył go pierwszy raz z Lil, z Lil, która miała być jego i
tylko jego! Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, kiedy
tylko zobaczył ją w sali, gdzie odbywały się wykłady. Studiowała
ten sam kierunek co on. Byli sobie przeznaczeni! Tyle razy mówił
jej, że jest śliczna, wyznawał miłość, zapraszał na randkę, a
ona? Wystarczyło, że ten pieprzony dupek Styles pojawił się na
horyzoncie, posłał jej jeden z tych swoich uśmiechów i już była
jego. Nie wiedział co ona w nim widziała. Wytatuowana gwiazdeczka,
która myśli, że może wszystko. Gdy spytał się czy nie pójdzie
z nim na spacer, odpowiedziała, że jest bardzo zajęta, a gdy ten
dupek spytał czy wpadnie do niego na imprezę od razu nie miała nic
do roboty! Kilka dni i już byli parą! Przyjechał po nią tego
samego dnia swoim autem i już była cała w skowronkach. Ten cały
Styles pewnie chciał się nią tylko zabawić a on ją kochał!
Kochał. Słowo, którego on pewnie nie zna. Bajka trwała nie całe
dwa tygodnie, bo później Wielka Gwiazda musiała ruszyć z powrotem
w trasę. I co było najgorsze? Ona pojechała z nim! Olewając
wykłady. Wróciła po tygodniu i poprosiła, czy mógłby dać jej
notatki. Zgodził się oczywiście, licząc, że to zbliży ich do
siebie. Jednak ona mówiła tylko o nim, jaki jest cudowny, kochany,
że z nikim nie była szczęśliwsza! Wtedy coś w nim pękło.
Zostawił ją w bibliotece i poszedł piętro wyżej do komputera.
Znalazł interesującą go stronę. A nawet bardzo interesującą.
Zarejestrował się i zszedł do niej. Chciał jej zaimponować.
Pokazać, że jest lepszy od tamtego chłopaka. Lecz zastał Lilian
całującą się z Harrym! Był wściekł! Zdemolował dwa śmietniki
idąc do domu, i odpalił laptopa. Zalogował się na swoje konto i
zaczął wtajemniczać coraz bardziej w stronę. Dawała mu dużo
adrenaliny, samo czytanie jej dawało wielkiego kopa. I tak stracił
Lil. Później jak sam stwierdził, los dał mu szansę, gdyż Styles
pojechał na dalsze koncerty a Lilian została. Postanowił znowu
spróbować, tym bardziej, że jego ukochana pokłóciła się nieco
z tym kretynem. Sam oczywiście zaaranżował kłótnię i był z
tego naprawdę dumny. I tak, udając troskliwego przyjaciela zbliżył
się do Lil. Była cudowna i wiedział, że musi być jego. Dwa dni
później Harry oświadczył się Lilian, więc znowu był wściekły,
jednak miał Asa w rękawie. Postanowił go wykorzystać. I wtedy
zdał sobie sprawę, że dzięki stronie stał się bardzo potężny
psychicznie i bez problemu sterował malutką Lil. Osiągnął swój
cel, tak myślał, jednak ona zdecydowała się wyjść za Harrego!
Musiał coś zrobić i coś zrobił. Zmusił ją by w dzień ślubu
porzuciła go, a raczej uświadomił jej, że Harry nie jest dla
niej. Mogło być tak pięknie, ale ona postanowiła go zostawić i
wrócić do tego dupka. To było za dużo. I wtedy odkrył kolejną
moc płynącą z strony, moc zabijania. A Harry? Też zginie. Jednak
skoro odkrył jaką adrenalinę daje bycie mordercą, bezwzględnym
mordercą to po co kończyć na dwóch ofiarach? Najlepsza zabawa,
gdy wszystko spadnie na ostatnią ofiarę, nie prawdaż? A ostatni
miał być Harry, a raczej wykończony Harry.
Dzięki temu, ze uprawiał
sport był silny. Bez problemu wczoraj wepchnął drobną
blondyneczkę w ślepą, czarną uliczkę. Była nieco podobna do
Lil. Miały podobne, piękne niebieskie oczy. Dziewczyna krzyczała,
jednak wokoło nikogo nie było
-Nie zabijaj mnie, błagam
-Jesteś zabawna
-Błagam
To było jej ostatnie słowo.
Całkiem ładnie je zaakcentowała i skończyła jak Lilian.
Dzisiaj miał zamiar
odpocząć, nigdzie nie wychodzić, jednak kiedy zobaczył, że ten
dupek gdzieś wychodzi postanowił go trochę postraszyć. Czemu nie?
Był przecież bezwzględnym mordercą. Mógł wszystko. Poszukał
czegoś w internecie i już wiedział dokładnie co chce zrobić.
Poczekał jak się ściemni i dokonał tego co miał zamiar. Nie
wiedział też ile ma czasu, więc trochę się śpieszył. Jak się
później okazało trafił idealnie a mina Stylesa była po prostu
bezcenna. Nie spodziewał się kociej łapki na swojej wycieraczce.
Kota miał ze śmietnika, pewnie ktoś go przejechał. Nie był w
stanie zabić zwierzęcia, co mu uświadomiło, że jednak jeszcze
nie był takim mordercą jakim chce być. Naostrzył noże i udał
się do lasu, mieszczącego się nie daleko. Postanowił po trenować,
rzucając nożami w pnie drzew. Z każdym rzutem, był coraz
celniejszy. Zwiększył odległość i kontynuował praktyki. Gdy
zrobiło się już ciemno zabrał się w drogę powrotną. Wpadł a
raczej ktoś na niego wpadł. Uznał to za dobry znak. Los
najwidoczniej wybrał mu kolejną ofiarę. Jednak za nim się
obejrzał tego ktosia już nie było. Ruszył dalej i zobaczył w
świetle, bardzo słabym świetle lampy chodnikowej, że jeden nóż
jest trochę ubrudzony krwią. Obejrzał swoje ręce, po czym
skojarzył, że krew musi być osobą, która na niego wpadła. Czyli
jednak los sprawił, że ofiara ma po nim ślad. Interesujące.
Postanowił pozbyć się tego noża. Udał się w tym celu nad rzekę
koło wiaduktu. Było tu całkiem ładnie. Wrzucił przywiązany do
kamieni nóż, wcześniej oczyszczając go z śladów palców. Nie
spodziewał się teraz tam nikogo. A jednak. Podnosząc wzrok z tafli
wody zobaczył, że jakaś dziewczyna mu się przygląda. Gdy
zauważyła,. Że on robi to samo zaczęła uciekać, lecz ją
dogonił. Zasłonił jej usta
-Ładnie tak podglądać?
-spytał przyciskając nóż do gardła...........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz