środa, 6 stycznia 2016

*Nienawidzę Cię Harry*

Nienawidził go od chwili, gdy zobaczył go pierwszy raz z Lil, z Lil, która miała być jego i tylko jego! Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, kiedy tylko zobaczył ją w sali, gdzie odbywały się wykłady. Studiowała ten sam kierunek co on. Byli sobie przeznaczeni! Tyle razy mówił jej, że jest śliczna, wyznawał miłość, zapraszał na randkę, a ona? Wystarczyło, że ten pieprzony dupek Styles pojawił się na horyzoncie, posłał jej jeden z tych swoich uśmiechów i już była jego. Nie wiedział co ona w nim widziała. Wytatuowana gwiazdeczka, która myśli, że może wszystko. Gdy spytał się czy nie pójdzie z nim na spacer, odpowiedziała, że jest bardzo zajęta, a gdy ten dupek spytał czy wpadnie do niego na imprezę od razu nie miała nic do roboty! Kilka dni i już byli parą! Przyjechał po nią tego samego dnia swoim autem i już była cała w skowronkach. Ten cały Styles pewnie chciał się nią tylko zabawić a on ją kochał! Kochał. Słowo, którego on pewnie nie zna. Bajka trwała nie całe dwa tygodnie, bo później Wielka Gwiazda musiała ruszyć z powrotem w trasę. I co było najgorsze? Ona pojechała z nim! Olewając wykłady. Wróciła po tygodniu i poprosiła, czy mógłby dać jej notatki. Zgodził się oczywiście, licząc, że to zbliży ich do siebie. Jednak ona mówiła tylko o nim, jaki jest cudowny, kochany, że z nikim nie była szczęśliwsza! Wtedy coś w nim pękło. Zostawił ją w bibliotece i poszedł piętro wyżej do komputera. Znalazł interesującą go stronę. A nawet bardzo interesującą. Zarejestrował się i zszedł do niej. Chciał jej zaimponować. Pokazać, że jest lepszy od tamtego chłopaka. Lecz zastał Lilian całującą się z Harrym! Był wściekł! Zdemolował dwa śmietniki idąc do domu, i odpalił laptopa. Zalogował się na swoje konto i zaczął wtajemniczać coraz bardziej w stronę. Dawała mu dużo adrenaliny, samo czytanie jej dawało wielkiego kopa. I tak stracił Lil. Później jak sam stwierdził, los dał mu szansę, gdyż Styles pojechał na dalsze koncerty a Lilian została. Postanowił znowu spróbować, tym bardziej, że jego ukochana pokłóciła się nieco z tym kretynem. Sam oczywiście zaaranżował kłótnię i był z tego naprawdę dumny. I tak, udając troskliwego przyjaciela zbliżył się do Lil. Była cudowna i wiedział, że musi być jego. Dwa dni później Harry oświadczył się Lilian, więc znowu był wściekły, jednak miał Asa w rękawie. Postanowił go wykorzystać. I wtedy zdał sobie sprawę, że dzięki stronie stał się bardzo potężny psychicznie i bez problemu sterował malutką Lil. Osiągnął swój cel, tak myślał, jednak ona zdecydowała się wyjść za Harrego! Musiał coś zrobić i coś zrobił. Zmusił ją by w dzień ślubu porzuciła go, a raczej uświadomił jej, że Harry nie jest dla niej. Mogło być tak pięknie, ale ona postanowiła go zostawić i wrócić do tego dupka. To było za dużo. I wtedy odkrył kolejną moc płynącą z strony, moc zabijania. A Harry? Też zginie. Jednak skoro odkrył jaką adrenalinę daje bycie mordercą, bezwzględnym mordercą to po co kończyć na dwóch ofiarach? Najlepsza zabawa, gdy wszystko spadnie na ostatnią ofiarę, nie prawdaż? A ostatni miał być Harry, a raczej wykończony Harry.
Dzięki temu, ze uprawiał sport był silny. Bez problemu wczoraj wepchnął drobną blondyneczkę w ślepą, czarną uliczkę. Była nieco podobna do Lil. Miały podobne, piękne niebieskie oczy. Dziewczyna krzyczała, jednak wokoło nikogo nie było
-Nie zabijaj mnie, błagam
-Jesteś zabawna
-Błagam
To było jej ostatnie słowo. Całkiem ładnie je zaakcentowała i skończyła jak Lilian.
Dzisiaj miał zamiar odpocząć, nigdzie nie wychodzić, jednak kiedy zobaczył, że ten dupek gdzieś wychodzi postanowił go trochę postraszyć. Czemu nie? Był przecież bezwzględnym mordercą. Mógł wszystko. Poszukał czegoś w internecie i już wiedział dokładnie co chce zrobić. Poczekał jak się ściemni i dokonał tego co miał zamiar. Nie wiedział też ile ma czasu, więc trochę się śpieszył. Jak się później okazało trafił idealnie a mina Stylesa była po prostu bezcenna. Nie spodziewał się kociej łapki na swojej wycieraczce. Kota miał ze śmietnika, pewnie ktoś go przejechał. Nie był w stanie zabić zwierzęcia, co mu uświadomiło, że jednak jeszcze nie był takim mordercą jakim chce być. Naostrzył noże i udał się do lasu, mieszczącego się nie daleko. Postanowił po trenować, rzucając nożami w pnie drzew. Z każdym rzutem, był coraz celniejszy. Zwiększył odległość i kontynuował praktyki. Gdy zrobiło się już ciemno zabrał się w drogę powrotną. Wpadł a raczej ktoś na niego wpadł. Uznał to za dobry znak. Los najwidoczniej wybrał mu kolejną ofiarę. Jednak za nim się obejrzał tego ktosia już nie było. Ruszył dalej i zobaczył w świetle, bardzo słabym świetle lampy chodnikowej, że jeden nóż jest trochę ubrudzony krwią. Obejrzał swoje ręce, po czym skojarzył, że krew musi być osobą, która na niego wpadła. Czyli jednak los sprawił, że ofiara ma po nim ślad. Interesujące. Postanowił pozbyć się tego noża. Udał się w tym celu nad rzekę koło wiaduktu. Było tu całkiem ładnie. Wrzucił przywiązany do kamieni nóż, wcześniej oczyszczając go z śladów palców. Nie spodziewał się teraz tam nikogo. A jednak. Podnosząc wzrok z tafli wody zobaczył, że jakaś dziewczyna mu się przygląda. Gdy zauważyła,. Że on robi to samo zaczęła uciekać, lecz ją dogonił. Zasłonił jej usta

-Ładnie tak podglądać? -spytał przyciskając nóż do gardła...........

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz