Taylor wracała z pracy drogą, gdzie ostatnio wpadła na tamtego chłopaka. Akurat była na podobnym odcinku, gdy znowu na kogoś wpadła. Jednak nie był to Harry. Czując, że coś jest nie tak szybko odeszła od tamtego miejsca. Poczuła ból po prawej stronie brzucha, przyłożyła tam dłoń i z przerażeniem odkryła, że leci jej krew. Ta osoba na którą wpadła musiała ją zranić! Nakazała sobie, że musi dojść do domu, jednak z każdym krokiem było jej coraz trudniej. W końcu zdecydowała się wezwać pomoc. Wyjęła telefon
-No pięknie -mruknęła pod nosem
Był rozładowany. Rozejrzała się i
zobaczyła znajomy śmietnik. Poszła dalej i gdy ból stał się nie
do zniesienia postanowiła pójść do kogoś po pomoc. Poszła więc
do najbliższego domu i nacisnęła dzwonek. Po chwili otworzył
jej... 'Boże to znowu on' pomyślała. I nim się obejrzała
bezwładnie wylądowała w jego silnych ramionach...
Następnego dnia
Taylor obudziły, co dziwne w środku
zimy, promienie światła. Otworzyła ospale oczy i zauważyła, że
jest w jakimś pokoju. W nie swoim pokoju! Momentalnie usiadła,
bojąc się gdzie jest. Poczuła ból. Syknęła i ponownie opadła
na poduszkę. Wtem otworzyły się drzwi i wszedł do nich jakiś
brunet. Zaraz.. przecież to..... Harry!
-Nie myślałem, że tak szybko
wylądujesz w moich ramionach -powiedział z uśmiechem
-Że co? -znowu usiadła po czym
przypomniała sobie czemu ostatnio nie wytrzymała długo w tej
pozycji
-Nie radzę -podszedł do niej i
poprawił jej poduszkę -Robiłem sobie z Ciebie żarty. Ale miałaś
minę.
-No wiesz, nie każdy normalnie
przyjmuje do wiadomości rano, budząc się w nieznanym miejscu, że
przespał się z jakimś debilem
-Ej! No dobra jesteśmy kwita.
-Gdzie ja jestem tak w ogóle?
-U mnie w domu. Przyszłaś wczoraj z
krwawiącą raną. Lekarz powiedział, że to od noża
-Zaraz... jaki lekarz? Są święta.
Skąd ty wziąłeś lekarza?
-Przypominam, że jestem Harry Styles,
lekarz musiałby być głupi, żeby nie przyjechać na moje wezwanie
-jeszcze bardziej się wyszczerzył
-Nie mam bladego pojęcia kim jesteś
Roześmiał się, lecz gdy zobaczył
jej poważną minę zrozumiał, że ona mówiła serio. Ona go nie
znała!
-Ymh... temu nie piszczałaś na mój
widok.
-Co?
-Nie ważne. Możesz tu zostać dopóki
nie poczujesz się lepiej
-Harry, ja muszę wracać -spojrzała
na zegarek- Spóźniłam się do pracy!
-Załatwiłem to, a ty masz leżeć
-Moja siostra dzisiaj przylatuje, muszę
iść
-To w takim razie, też tu przyjdzie
-Harry jesteś niesamowity
-Jestem Harry Styles. Skąd ją
odebrać? I ile ma latek malutka?
-Z lotniska i nie jest malutka, ma 16
lat. Będzie po 13
-Okej.
-Napiszę Ci jak się nazywa, tylko daj
mi kartkę
-Proszę -podał jej wraz z długopisem
Taylor napisała na niej imię i
nazwisko siostry i podała Harremu
-Ka... Ka... Ka... Ka... -próbował
przeczytać -Jak to się czyta?
-Kasia
-Jak?
-Ka Sia
-Ka sia?
-Tak
-Boże, skąd wy jesteście
-Z Polski
-Ale ty masz imię, które da się
wymówić!
-Bo takie przybrałam sobie, naprawdę
mam inaczej na imię
-Jak?
-Róża
Harry otworzył szeroko usta. Nie
potrafił wymówić Kasia a co dopiero Róża. To było poza jego
możliwości
-Zostanę przy Taylor
Posiedział z nią i odkrył, że gdy
zdejmie ciskającą ogniem maskę jest bardzo fajna.. i miła przede wszystkim. I w końcu
wiedział skąd wziął się jej piękny akcent. Musiał dowiedzieć
się coś więcej o tej całej Polsce.
-Ja będę leciał po twoją siostrę
*
-Boże w co ja się wpakowałem -spytał
sam siebie pod nosem, uważając by nikt go nie poznał
Już jakaś dziewczyna go rozpoznała i
na szczęście udało mu się ją uspokoić. Spojrzał na zegarek,
było już dziesięć minut po 13 a żadna dziewczyna jeszcze do
niego nie podeszła. Zaczął się zastanawiać nad Taylor. Była
taka... tajemnicza. Z jednej strony była buntownicza i ciskała
piorunami z drugiej była delikatną, spokojną dziewczyną. Była
zagadką, którą chciał rozwiązać.
-Halo?
Podniósł wzrok i zobaczył jakąś
dziewczynę. Była podobna do Taylor, tylko była mniejsza i miała
jaśniejsze włosy
-Ka... Ka... Ka -próbował wymówić
jej imię
-Tak, Kasia jestem
-Miałem Cię zawieźć do siostry
-Wiem, pisała mi
Wyszli z budynku, cudem nie rozpoznani.
Otworzył jej drzwi i gdy już byli w drodze do domu
ściągnął okulary i kaptur.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz